Keely w przeszłości służył w Iraku i Afganistanie, był też doradcą w dwóch komisjach Kongresu. Jego zdaniem blokada morska to najlepszy sposób w jaki Waszyngto może powstrzymać Kim Dzong Una przed staraniami o wejście w posiadanie głowic atomowych, w które można uzbroić rakiety międzykontynentalne.

"Podobnie jak sankcje, blokada ma na celu dławić oporne państwo i zmusić je do posłuszeństwa" - pisze Keely. "Jednak, w odróżnieniu od sankcji, blokada umożliwia monitorowanie tego czy sankcje są przestrzegane i kontrolowanie wszystkiego co dociera do kraju i co z niego wypływa" - dodaje. "To potężny instrument dyplomatyczny" - przekonuje.

Choć Keely sugeruje Trumpowi, by doprowadził do zablokowania Korei Północnej, to jednak - jego zdaniem - USA nie powinny zrobić tego jednostronnie. W blokadzie - jak pisze Keely - powinny brać udział również inne państwa regionu. Wymienia w tym kontekście Japonię, Australię, Singapur, Koreę Południową, Indie, Tajwan. Pisze też o możliwym wsparciu ze strony sił NATO.

Keely przekonuje, że Trump musi "przestraszyć Kim Dzong Una" jeśli chce, aby Korea Północna zrezygnowała z programu atomowego. "Jeśli Kim będzie bał się o życie i uwierzy, że jego władza jest zagrożona, może być zmuszony do zawrócenia z drogi do uzbrojenia swojego kraju w broń atomową" - twierdzi. W innym przypadku - jak pisze - Korea Północna będzie stanowiła egzystencjalne zagrożenie dla USA i sojuszników Waszyngtonu w regionie. "Uzbrojona w broń atomową Korea Północna jest nie do zaakceptowania" - przekonuje.

We wrześniu władze USA rozważały rozpoczęcie blokady morskiej Korei Północnej jako elementu pakietu sankcji przeciwko Pjongjangowi.