Cały świat w zasięgu Kim Dzong Una

Koreańska rakieta może teraz dolecieć do Waszyngtonu lub Rzymu

Aktualizacja: 30.11.2017 08:39 Publikacja: 29.11.2017 18:15

Dworzec kolejowy w Pjongjangu – tłum podróżnych cieszy się ze startu rakiety

Dworzec kolejowy w Pjongjangu – tłum podróżnych cieszy się ze startu rakiety

Foto: AFP

„Strzelajcie odważnie dla Partii i Ojczyzny!” – napisał północnokoreański przywódca w rozkazie do wojsk rakietowych.

Wystrzelili. Trzecia rakieta balistyczna odpalona z Korei Północnej w tym roku okazała się najsilniejsza i o największym zasięgu. „Kim Dzong Un z dumą powiedział, że teraz zrealizowaliśmy wielką, historyczną misję stworzenia sił nuklearnych” – poinformowała północnokoreańska agencja KCNA. – Poleciała dalej niż jakakolwiek ich wcześniejsza rakieta. (…) Mogą zagrozić dosłownie każdemu miejscu na świecie – podsumował z kolei start amerykański sekretarz obrony James Mattis.

W pięć minut po jej starcie w sąsiedniej Korei Południowej ogłoszono alarm, a wojska rozpoczęły wystrzeliwanie własnych rakiet na poligonach. – Sygnał wysłany z Seulu do Pjongjangu brzmi: wykryliśmy wasz pocisk i jesteśmy gotowi – powiedział jeden z miejscowych dziennikarzy.

Sam Pjongjang zaś wysłał inny sygnał do USA: startu rakiety dokonano w tydzień po wpisaniu Korei Północnej na amerykańską listę „państw sponsorujących terroryzm”. Pocisk odpalono w nocy z okolic stolicy kraju, najwyraźniej przy użyciu mobilnych platform, pokazując, że mogą zaatakować o dowolnej porze z dowolnego miejsca.

Faktycznie rakieta spadła jedynie 960 kilometrów od miejsca wystrzelenia. Ale za to wzniosła się wyżej nie którakolwiek z wcześniej wystrzelonych, osiągając ponad 4,4 tys. kilometrów nad ziemią. – Gdyby poleciała normalną trajektorią (zamiast w górę), miałaby zasięg ponad 13 tys. kilometrów. (…) To wystarczy, by dolecieć do Waszyngtonu, a właściwie w każde miejsce w USA – stwierdził amerykański fizyk David Wright. Jedyną pociechą ekspertów jest to, że najwyraźniej rakieta miała bardzo lekką głowicę. Przy cięższym ładunku jej zasięg byłby mniejszy.

Nikt jednak nie ma już wątpliwości, że Kim Dzong Un ma broń atomową, którą można wyposażyć w głowice rakiet. Pjongjang od 2004 roku ma własną bombę atomową, a we wrześniu obecnego przeprowadził największy próbny wybuch nuklearny. Jego moc zachodni eksperci szacowali na około sto kiloton (wybuch w Hiroszimie miał 17 kiloton). Teraz uważają, że Korei wystarczy już tylko rok na opracowanie technologii zmniejszania ładunków tak, by mieściły się w rakietowej głowicy.

Nie wiadomo, czy USA miały wcześniej informacje o szykującym się starcie. Ale sześć dni przed nim na Hawajach przeprowadzono pierwszy od lat 50. ćwiczebny alarm z użyciem syren. – Jesteśmy w połowie drogi między Koreą a Nowym Jorkiem. Ale według naszych obliczeń w przypadku ataku mielibyśmy tylko 10 proc. strat. Należy jednak się uczyć, by ich nie powiększać – tłumaczył Vern Miyagi z miejscowej obrony cywilnej.

Po starcie rakiety amerykański Departament Stanu zapewnił, że „opcje dyplomatyczne nadal są dostępne”. – Jeśli będziemy musieli iść na wojnę, pójdziemy. (…) Nawet jeśli będzie to oznaczało tysiące, setki tysięcy ofiar – powiedział jednak senator z Karoliny Południowej Lindsey Graham, wyjaśniając, że doszedł do takiego wniosku po „rozmowach z prezydentem Trumpem”. – Nikt nie chce wojny, ale nikt też nie pozwoli, by ten stuknięty facet z Korei Północnej miał możliwości zaatakowania naszej ojczyzny. Tak nie będziemy żyć – dodał.

W przeciwieństwie jednak do innych amerykańskich polityków sam prezydent Trump zareagował bardzo wstrzemięźliwie. „Zajmiemy się tym” – napisał jedynie na Twitterze. Część amerykańskich komentatorów uważa, że albo nie chciał dalej prowokować Kim Dzong Una, albo też zamierzał pomieszać szyki jego propagandzistom szykującym się, by wykorzystać kolejny wybuch prezydenckiej wściekłości.

Jednocześnie Waszyngton coraz natarczywiej domaga się reakcji ze strony Chin, które od pół wieku są głównym sojusznikiem i patronem Pjongjangu. Korea kupuje tam nadal większość potrzebnych jej paliw i żywności. – Jeśli nam nie pomożecie, sami się tym zajmiemy. A jak my się tym zajmiemy, to wy będziecie mieli wojnę u siebie na podwórku – przestrzegł senator Graham.

Pekin milczy w przeciwieństwie do Moskwy, która też chciałaby zostać protektorem Pjongjangu. W chwili startu rakiety w Korei znajdowała się delegacja rosyjskich parlamentarzystów. Duma uznała, że koreańskie władze „naraziły ich bezpieczeństwo”.

„Strzelajcie odważnie dla Partii i Ojczyzny!” – napisał północnokoreański przywódca w rozkazie do wojsk rakietowych.

Wystrzelili. Trzecia rakieta balistyczna odpalona z Korei Północnej w tym roku okazała się najsilniejsza i o największym zasięgu. „Kim Dzong Un z dumą powiedział, że teraz zrealizowaliśmy wielką, historyczną misję stworzenia sił nuklearnych” – poinformowała północnokoreańska agencja KCNA. – Poleciała dalej niż jakakolwiek ich wcześniejsza rakieta. (…) Mogą zagrozić dosłownie każdemu miejscu na świecie – podsumował z kolei start amerykański sekretarz obrony James Mattis.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Historyczne porozumienie. Armenia i Azerbejdżan ustaliły pierwszy odcinek granicy
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Polityka
W Korei Północnej puszczają piosenkę o Kim Dzong Unie, "przyjaznym ojcu"
Polityka
Wybory w Indiach. Modi u progu trzeciej kadencji
Polityka
Przywódcy Belgii i Czech ostrzegają UE przed rosyjską dezinformacją
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Polityka
Zakaz używania TikToka razem z pomocą Ukrainie i Izraelowi. Kongres USA uchwala przepisy