Prowadzący rozpoczął od pytania o wpis dr Kowala, który ten kilka dni temu zamieścił na portalu społecznościowym. Apelował w nim o to, aby głos w sprawie lekarzy rezydentów zabrał minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. - Sądzę, że wciąż jest bardzo potrzebny jego głos w tej sprawie - powiedział.
Padło również pytanie czy nazywanie protestujących lekarzy "bananowymi dziećmi" czy "kawiorowymi dziećmi", to powrót do propagandy PRL. - Nie lubię takich porównań, bo w Polsce używa się ich, aby komuś dołożyć. Ale niestety te frazy są podobne do tych z czasu PRL - mówił Kowal. Dodał, że każdy protest grup zawodowych, które nie zgadzają się z działaniami rządu, jest określany mianem spisku. Kowal twierdził, że protest jest trudny też ze względów gospodarczych. - Rząd mówi, że ma pieniądze na wszystko, a skoro tak, to powinny być pieniądze na rozwiązanie tego problemu - zauważył gość.
- Władza inaczej podchodzi do grup, które identyfikuje jako swoje, a inaczej do tych, które nie do końca uważa za sobie bliskie, które nie są w pełni jej oddane - zauważał Kowal. Dodał, że mimo zapowiedzi o pomocy nie udzielono jej np. frankowiczom. - Może rząd ocenił, że te grupy nie są wystarczająco duże, albo nie do końca wierne obecnej władzy - dodał.
Gość zwracał uwagę na coraz częstsze apele prawicowych publicystów, którzy krytykują niektóre działania rządu. - Jest opór ideologiczny, co widać w opiniach prawicowych publicystów - mówił Kowal. - Oceniają, że władza jest zbyt frywolna w słowach czy czynach, o których mówiła przed wyborami - dodał.
Na koniec padły słowa o zaskakującej statystyce, według której, za rządów PiS wyjeżdża z Polski więcej ludzi, niż w poprzednich latach. - Trzeba sprawdzić jakie to grupy wyjechały w ciągu tych dwóch lat. Wydawało się, że mniej osób wyjeżdża za rządów PiS, co można było usłyszeć w telewizji, a tymczasem taka zaskakująca statystyka - zakończył Kowal.