Polskie Stronnictwo Ludowe złożyło wniosek o odwołanie ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela. - Przypomnę, że gdy byłem ministrem, to Krzysztof Jurgiel nie szczędził razów - mówił Sawicki. - Jurgiel przez osiem lat miał wspaniałe recepty na rozwiązanie problemów w rolnictwie i usprawnienie całego systemu. Dziś to co robi, to przejęcie kadrowe - dodał poseł PSL.
- Problem byłby żaden, gdyby powoływano fachowców, ale powoływani są dyletanci. Najważniejszy zarzut, który stawiamy, to ustawa o obrocie ziemią. Ustawy, która uznaje, że państwo jest lepszym właścicielem niż rolnik - mówił Sawicki.
Poseł PSL zwrócił uwagę na fakt, że rząd miał podwajać dopłaty bezpośrednie, z unijnych środków. Dodał, że panuje w Polsce ASF. - Kiedy ja oddawałem resort, mieliśmy przez 18 miesięcy trzy ogniska w odległości kilkunastu kilometrów od Białorusi. Po roku urzędowania ministra Jurgiela nastąpił wysyp tej choroby - powiedział Sawicki.
- Dziś mamy ponad 100 ognisk. Wtedy minister Jurgiel miał złote recepty na komisjach - powiedział PSL. - Mało tego, mówił, że trzeba wprowadzić stan klęski żywiołowej, bo minister rolnictwa sobie nie radzi. Przypominam: dziś ponad ognisk.
- PiS musi go bronić, ale to pokazuje, że dla PiS ważniejsze są osoby i ta cała karuzela kadrowa, niż rozwiązywanie problemów - powiedział poseł ludowców. Dodał, że minister Jurgiel zmniejszył o 200 mln zł środki na program mleko i warzywa w szkole.