Były poseł Kukiz'15 chciałby uregulować kwestie związane z udziałem w rynku polskiej muzyki. - Chodzi m.in. o to, żeby polska muzyka miała wyrównane szanse na to, żeby móc zaistnieć w polskim radiu. Ale to jest bardziej skomplikowany proces, ponieważ chodzi nam o to, żeby po raz kolejny nie doszło do patologii, w której promuje się polską muzykę, ale pod warunkiem, że ona pochodzi od dużych wytwórni - powiedział Liroy-Marzec, który uczestniczył w Forum Ekonomicznym w Krynicy.
- Naszym zadaniem, najbardziej przełomowym w tym wszystkim i rewolucyjnym, były dwie rzeczy. Jedna z tych rzeczy to jest ta, że dookreślimy do końca, kim jest debiutant i kim jest artysta niezależny. Muszą być brane preferencyjne warunki, jeżeli chodzi o promocję, bo tym sposobem promujemy kulturę polską, pomagamy jej jakoś żyć i nie skazujemy jej na banicję - powiedział gość Telewizji Republika.
Liroy-Marzec chce ustalić nie tylko, kim jest artysta niezależny, ale też kim jest artysta polski. - To jest problem w polskim prawie. Narzuciła nam to Unia Europejska (...). Na banicję byli skazani artyści, którzy śpiewają w innym języku niż polski. Doszło do takiej śmiesznej sytuacji, że Chopin przestał być artystą polskim, bo przecież nie ma tam języka polskiego. Tak samo jak jazz polski itd. - tłumaczył.
- To są rzeczy, które mnie nie dziwią, jeśli chodzi o prawo europejskie. To jest tak samo śmieszne, a nawet jeszcze bardziej, niż te banany, które muszą być zagięte - skomentował. - Np. Czesław Niemen, który śpiewa w języku polskim, jest Polakiem. Natomiast gdy śpiewa po rosyjsku lub po angielsku - już nie jest Polakiem. Absurd - ocenił.
Poseł chce, żeby dzięki nowym przepisom "polski artysta czuł się doceniony we własnym kraju". - Mamy dobrą analizę przeprowadzoną; stwierdzono, że w ten sposób nie naruszamy żadnej z dyrektyw, więc możemy spokojnie ją procedować - zadeklarował.