"New York Times" podawał przed miesiącem, że w ćwiczeniach, w których oficjalnie ma wziąć udział ok. 13 tys. żołnierzy, w rzeczywistości będzie uczestniczyć ok. 100 tys. osób. CNBC ocenia, że skala ćwiczeń może wskazywać na to, że stanowią one przygotowania do "kolejnego Krymu" (nawiązanie do aneksji Krymu przez Rosję w 2014 roku - red.).
W serwisie internetowym amerykańskiej CNBC czytamy, że ćwiczenia mogą być narzędziem służącym aneksji Białorusi przez Rosję. W artykule czytamy, że relacje Władimira Putina i Aleksandra Łukaszenki zaczęły się pogarszać po zaanektowaniu Krymu przez Rosję.
Cytowany w artykule Leon Aron, dyrektor studiów nad Rosją w American Enterprise Institute (waszyngtoński think-tank) przekonuje, że ćwiczenia Zapad 2017 mogą być "największymi ćwiczeniami wojskowymi w postsowieckiej historii".
Aron podkreśla, że tego typu ćwiczenia poprzedzały m.in. konflikt w Gruzji oraz na Ukrainie.
Już w kwietniu Reuters cytował ówczesnego ministra obrony Estonii Margusa Tsahknę, który wyrażał obawę iż sprzęt wojskowy i żołnierze z Rosji, którzy zostaną przemieszczeni na Białoruś, by wziąć udział w ćwiczeniach, po ich zakończeniu nie opuszczą tego kraju.