Andrzej Duda jest kolejną osobą, po Kazimierzu Marcinkiewiczu, która przejrzała na oczy i ucieka z PiS? - Nie. Jeszcze nie przejrzała. Prezydent znalazł się pod wielkim ciśnieniem, było ono pompowane przez całe miesiące. Był poniewierany nie tylko przez Jarosława Kaczyńskiego, bo to pewnie by zdzierżył, ale też przez jego ludzi. Ministrów: obrony, spraw zagranicznych, sprawiedliwości. Był wykpiwany przez szarych członków PiS i było na to pozwolenie - oceniał Marcinkiewicz.
- Do tego młodzież wyszła na ulice, co było już quasi rewolucyjne. Nacisk Stanów Zjednoczonych i Niemiec, do tego też rodzina. Ja słyszałem, że nie tylko dalsza rodzina, ale też żona, która była przerażona tym wszystkim - uważa były premier. - Myślę, że żona ma duży wpływ, jest milcząca, ale ma wpływ.
- Trzecie to Kościół. Zwróćmy uwagę, że dwa lata jego prezydentury, to jest Kościół. Andrzej Duda spędza bardzo dużo czasu w Kościele i pokazuje to - zauważał gość programu.
- Uważam, że Andrzej Duda nadal będzie współpracował z PiS i w związku z tym możemy spodziewać się zgniłych kompromisów. Wydaje się niestety, że zostanie zlikwidowany trójpodział władzy, tylko główną osobą, wskazującą sędziów będzie prezydent, nie minister sprawiedliwości. A to jest bez znaczenia - powiedział Marcinkiewicz.
Zdaniem byłego premiera zaszła zmiana u prezesa PiS, który niegdyś nie powierzał, aż tak dużej władzy obecnym szefom MON i resortu sprawiedliwości. - Zbigniew Ziobro jest bardzo niebezpieczny dla demokracji. W moim odczuciu jest bardzo złym człowiekiem i ma niecne zamiary. To jest tylko i wyłącznie budowanie własnego królestwa - uważa Marcinkiewicz. - Bardzo zły jest jego związek z senatorem Biereckim, ze SKOK-ami. Myślę, że w Spółkach Skarbu Państwa ma więcej rozsianych ludzi niż Mateusz Morawiecki.