W dokumentach, które w 2016 r. znaleziono po śmierci gen. Czesława Kiszczaka w jego domu, było m.in. odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy z Służbą Bezpieczeństwa, podpisane: Lech Wałęsa "Bolek". 

Były prezydent neguje autentyczność dokumentów przejętych przez IPN. Stanowczo też zaprzecza, by kiedykolwiek był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa.  Ekspertyza Instytutu Pamięci Narodowej potwierdziła, że Lech Wałęsa współpracował z SB. 

"Pani Kiszczakowa. Wielka pisarka, intelektualistka publicznie oświadczyło, że jestem wielkim bohaterem Narodowym, że należy zniszczyć mnie dopiero kilka lat po śmierci [ a może dlatego bym nie mógł się obronić ]" - napisał na Facebooku Lech Wałęsa.

"Pani miała kłopoty finansowe, dlatego poszła Pani z teczkami do IPN. Szanowna Pani, gdyby Pani wierzyła, że byłem agentem TW i że to są moje papiery. to by Pani przyszła do mnie, a ja bym zapłacił znacznie znacznie więcej niż IPN" - czytamy dalej.

"Pani wiedziała, że to nieprawda i że Panią wyśmieję i przegonię. Pytanie jest, czy to Pani pomysł z tymi Teczkami i inicjatywa, czy POPAPRAŃCÓW" - kończy Wałęsa.