Podana przez Biały Dom informacja o skierowaniu w rejon Półwyspu Koreańskiego grupy okrętów była interpretowana jako próba silnego wywarcia presji na Pjongjang i sugestia, że USA mogą rozważać atak wyprzedzający na Koreę Północną. USA są zaniepokojone próbami rakietowymi przeprowadzanymi przez reżim Kim Dzong Una - Waszyngton obawia się, że w ciągu kilku lat Pjongjang wejdzie w posiadanie rakiet międzykontynentalnych, które będą zdolne do przenoszenia głowic atomowych, a w ich zasięgu znajdzie się zachodnie wybrzeże USA.

Teraz urzędnicy Białego Domu tłumaczą, że opierali się na informacjach z Departamentu Obrony. To właśnie przedstawienie sprawy przez urzędników Departamentu Obrony miało doprowadzić do powstania fałszywej narracji o okrętach płynących w stronę Półwyspu Koreańskiego.

Być może cała sprawa nie wyszłaby na jaw, gdyby - jak pisze "The New York Times" - amerykańska marynarka nie umieściła w sieci zdjęcia lotniskowca Carl Vinson płynącego przez Cieśninę Sundajską, rozdzielającą wyspy Jawa i Sumatra. Zdjęcie wykonano w sobotę, cztery dni po poinformowaniu przez Biały Dom, że okręt ten ma zbliżać się do Korei Północnej.

Biały Dom odmówił wyjaśnienia nieporozumienia. Urzędnicy Pentagonu twierdzą, że dopiero w przyszłym tygodniu lotniskowiec Carl Vinson znajdzie się w sąsiedztwie Półwyspu Koreańskiego.