- Jeśli chodzi o żywność nasz poziom samowystarczalności jest niski. Ok. 50 procent tego, co spożywamy, jest sprowadzane z UE lub z państw leżących poza granicami Wspólnoty - mówi Sven Lindgren stojący na czele Stowarzyszenia Obrony Cywilnej, organizacji złożonej z ochotników, której zadaniem jest wspieranie szwedzkich władz w sytuacjach kryzysowych.
- Szwecja i Norwegia zajmują ostatnie miejsca w Europie pod względem produkcji rolnej. Ale Norwegia, w odróżnieniu od Szwecji, ma dostęp do dużych łowisk ryb - dodaje.
Szwecja wypada blado w porównaniu z Finlandią, która - w przypadku kryzysu - może przetrwać sześć miesięcy korzystając ze swoich zapasów pożywienia. Szwecja zredukowała zapasy żywności pod koniec lat 90-tych, kiedy napięcie z okresu Zimnej Wojny ustało. Teraz jednak - jak przekonują przedstawiciele Stowarzyszenia kierowanego przez Lindgrena, zapasy te należałoby odtworzyć.
- Można zwiększyć produkcję żywności w Szwecji. Mamy mnóstwo czystej, świeżej wody i ok. 3 miliony hektarów ziemi rolnej - wylicza.
Szwedzki rząd opracował już plan, który ma pochłonąć miliard koron szwedzkich i do 2019 roku ma doprowadzić do znacznego zwiększenia produkcji żywności w kraju.