Czy Jarosław Kaczyński rzeczywiście ostrzegał Angelę Merkel, że za Donaldem Tuskiem może zostać wysłany Europejski Nakaz Aresztowania? Anonimowi unijni urzędnicy to źródło wygodne – trudno dopytać ich skąd posiedli wiedzę na temat treści dwustronnych rozmów prezesa PiS i kanclerz Niemiec. Niewykluczone, że owi anonimowi unijni urzędnicy biorą po prostu udział w grze mającej na celu postawienie na czele Rady Europejskiej kogoś innego niż były premier Rzeczypospolitej, więc wkładają w usta prezesa PiS coś, czego nie powiedział, w ramach przygotowań do walki o wybór Francois Hollande’a albo kogoś, czyje nazwisko na giełdzie potencjalnych zmienników Tuska jeszcze się nie pojawiło.

Problem jednak w tym, że PiS demonstrowaną ostentacyjnie niechęcią wobec Donalda Tuska takie działania bardzo ułatwia. Cytowane przez „Financial Times” słowa Kaczyńskiego mogą brzmieć wiarygodnie, bo przecież prezes PiS mówił już publicznie, że Donald Tusk może usłyszeć w Polsce zarzuty karne. Mówił też, że wybór Tuska nie jest zgodny z polską racją stanu. Marszałek Senatu Stanisław Karczewski, formalnie trzecia osoba w państwie, mówił wprost, że rząd PiS nie powinien popierać kandydatury Tuska na szefa RE. O antytuskowych wypowiedziach pomniejszych polityków PiS już nie wspomnę, bo byłaby to bardzo długa wyliczanka.

Powiedzieć, że Jarosław Kaczyński darzy Tuska niechęcią, to nic nie powiedzieć. Tusk jest dla prezesa PiS wrogiem, nieomal uosobieniem absolutnego zła. I to zarówno w wymiarze politycznym, w którym wyraźnie różnią się ich wizje państwa, jak i w wymiarze prywatnym, w którym na zawsze będzie ich dzielić katastrofa smoleńska. Ale o ile prywatnie Kaczyński może mieć śmiertelnych wrogów, to w momencie, gdy w grę wchodzą sprawy państwa, powinien mieć na względzie przede wszystkim jego interesy. Bo polityka to gra interesów – tam, gdzie zamiast interesów są wrogowie, tam jest już miejsce wyłącznie na wojnę.

Czy w interesie Polski jest przekreślenie szans Tuska na drugą kadencję na czele RE? Czy PiS ma swojego, lepszego kandydata na to stanowisko? Czy Hollande albo inny europejski socjalista (bo w przypadku zmiany na czele RE prawdopodobnie – w ramach równowagi – to im przypadłoby to stanowisko) będzie dla rządzonej przez PiS Polski lepszy niż Tusk? Na żadne z tych pytań odpowiedzi nie znamy, bo słyszymy tylko o tym, że Tusk jest zły.

W bardzo starym dowcipie Edward Gierek, pytany przez dziennikarza o to, czy cieszy się, że konklawe wybrało na papieża Polaka odpowiada: „Oczywiście, że się cieszę”. Ale zaraz potem dodaje: „Ale tak szczerze, to ja bym wolał, żeby papieżem został towarzysz Babiuch”. Dla wszystkich jest jasne, że PiS wolałoby, aby Tuska w Brukseli zastąpił Kuchciński. Ale skoro na to się nie zanosi i skoro PiS z Tuska nie zamierza się cieszyć, to może taktycznie byłoby milczeć?