Jeśli prezes Rzepliński miał wątpliwości co do mojej choroby, dlaczego nie sprawdził zwolnienia w ZUS? - pytała sędzia Przyłębska w rozmowie z wPolityce.pl. Zdaniem sędzi, absurdem jest podejrzewanie jej o to, że będąc zdrową wykorzystała zwolnienie, aby nie brać udziału w posiedzeniu Zgromadzenia Ogólnego TK, i pomawianie lekarza, który zdiagnozował "ewidentną chorobę".

Przyłębska tłumaczyła, że błędna interpretacja tego wydarzenia wzięła się stąd, że jej oświadczenie składało się z dwóch części: jednej dotyczącej niezdolności do pracy w dniach 26.11-2.12 z powodu choroby, oraz wcześniejszego dotyczącego 15 listopada, kiedy to "faktycznie nie chciała legitymizować bezprawnych działań prezesa Rzeplińskiego".

Sędzia stwierdziła, że L4 nie było żadną ucieczką, a w przypadku wątpliwości prezes TK mógł zażądać skontrolowania jej zwolnienia w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych. Po odpowiedź na pytanie, dlaczego Rzepliński tego nie zrobił, skierowała do prezesa TK oraz "'autorytetów' obrażających ją i lekarza, a w rzeczywistości nie potrafiących zrozumieć krótkiego, kilkuzdaniowego tekstu".

Źródło: wPolityce.pl