Beata Szydło uczestniczyła w Brukseli w szczycie UE. Jak podkreśliła Donald Tusk nie wystąpił do polskiego rządu o poparcie na drugą kadencję na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej. O jego przyszłości unijni przywódcy będą decydować w marcu 2017 roku (obecna kadencja Tuska kończy się w czerwcu 2017), ale Polska już teraz wywołał temat wywiadem, którego udzielił Jarosław Kaczyński. Prezes PiS uznał, że człowiek, wobec którego mogą zostać sformułowane zarzuty prokuratorskie za zaniedbania w śledztwie smoleńskim oraz aferę Amber Gold, nie powinien piastować europejskich stanowiska. Premier Szydło natomiast uznała, że Tusk nie spełnia wymogów, które Polska stawia przewodniczącemu Rady Europejskiej. — Dzisiaj Europie potrzeba zdecydowanego przywództwa, zdecydowanych reform, w tym unijnych traktatów. Nie słyszałam, żeby Donald Tusk zapowiadał reformy — stwierdziła.

Polska ma nadzieję na zmiany w unijnej polityce imigracyjnej, która była jednym z tematów szczytu. — Widzimy otwarcie w dyskusji o reformie polityki europejskiej w tej sprawie — powiedziała Szydło. Polska trwa w swoim sprzeciwie wobec obowiązkowych kwot uchodźców i ma nadzieję, że na szczycie w grudniu UE zmieni swoje podejście. Zdaniem rządu każdy kraj powinien oferować pomoc według swoich możliwości. Polska wysyła pograniczników do pilnowania zewnętrznych granic UE, opowiada się za większą pomocą dla krajów trzecich skąd pochodzą imigranci, gotowa jest nawet rozważyć przesunięcia w unijnym budżecie na rzecz polityki migracyjnej. Ale dla krajów wspierających kwoty uchodźców ta oferta może okazać się niewystarczająca. Bo np. z propozycji przesunięć w budżecie mają być, zdaniem Polski, wykluczone polityki z których Polska korzysta, czyli rolna i spójności. Trudno też wysiłek związany z wysyłaniem maksimum 300 pograniczników porównać z działaniami krajów, które będą przyjmowały tysiące uchodźców. Konkretne decyzje w sprawie przyszłości polityki migracyjnej mają być odjęte w grudniu.

Według polskiej premier otwarta pozostaje kwestia sankcji wobec Rosji za bombardowania ludności cywilnej w Syrii. Polska, podobnie jak Wielka Brytania, Francja i Niemcy opowiadała się za wprowadzeniem ich nawet teraz. Przeważył jednak opór Włoch i typowa dla Unii potrzeba głębszego przeanalizowania sytuacji. Poza tym, jak podkreślał Konrad Szymański, sekretarz stanu ds. europejskich, w sprawie Rosji dla Polski nadrzędną wartością jest jedność UE.

Unijny szczyt zajmował się także polityką handlową i uzgodnił potrzebę pilnego zaostrzenia instrumentów obrony przez nieuczciwą konkurencją zagraniczną. Ministrowie handlu UE mają w listopadzie podjąć decyzję możliwości nakładania wyższych ceł antydumpingowych. Do popołudnia nie uzyskano natomiast zgody w sprawie umowy o wolnym handlu z Kanadą. O losach CETA cały czas dyskutowany w Namur, stolicy belgijskiego regionu Walonii. To waloński parlament blokuje podpisanie tej umowy. Jean-Claude Juncker, przewodniczący Komisji Europejskiej, powiedział, że liczny na porozumienie w ciągu kilku najbliższych dni.

Beata Szydło uczestniczyła w Brukseli w szczycie UE. Jak podkreśliła Donald Tusk nie wystąpił do polskiego rządu o poparcie na drugą kadencję na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej. O jego przyszłości unijni przywódcy będą decydować w marcu 2017 roku (obecna kadencja Tuska kończy się w czerwcu 2017), ale Polska już teraz wywołał temat wywiadem, którego udzielił Jarosław Kaczyński. Prezes PiS uznał, że człowiek, wobec którego mogą zostać sformułowane zarzuty prokuratorskie za zaniedbania w śledztwie smoleńskim oraz aferę Amber Gold, nie powinien piastować europejskich stanowiska. Premier Szydło natomiast uznała, że Tusk nie spełnia wymogów, które Polska stawia przewodniczącemu Rady Europejskiej. — Dzisiaj Europie potrzeba zdecydowanego przywództwa, zdecydowanych reform, w tym unijnych traktatów. Nie słyszałam, żeby Donald Tusk zapowiadał reformy — stwierdziła.
Polska ma nadzieję na zmiany w unijnej polityce imigracyjnej, która była jednym z tematów szczytu. — Widzimy otwarcie w dyskusji o reformie polityki europejskiej w tej sprawie — powiedziała Szydło. Polska trwa w swoim sprzeciwie wobec obowiązkowych kwot uchodźców i ma nadzieję, że na szczycie w grudniu UE zmieni swoje podejście. Zdaniem rządu każdy kraj powinien oferować pomoc według swoich możliwości. Polska wysyła pograniczników do pilnowania zewnętrznych granic UE, opowiada się za większą pomocą dla krajów trzecich skąd pochodzą imigranci, gotowa jest nawet rozważyć przesunięcia w unijnym budżecie na rzecz polityki migracyjnej. Ale dla krajów wspierających kwoty uchodźców ta oferta może okazać się niewystarczająca. Bo np. z propozycji przesunięć w budżecie mają być, zdaniem Polski, wykluczone polityki z których Polska korzysta, czyli rolna i spójności. Trudno też wysiłek związany z wysyłaniem maksimum 300 pograniczników porównać z działaniami krajów, które będą przyjmowały tysiące uchodźców. Konkretne decyzje w sprawie przyszłości polityki migracyjnej mają być odjęte w grudniu.
Według polskiej premier otwarta pozostaje kwestia sankcji wobec Rosji za bombardowania ludności cywilnej w Syrii. Polska, podobnie jak Wielka Brytania, Francja i Niemcy opowiadała się za wprowadzeniem ich nawet teraz. Przeważył jednak opór Włoch i typowa dla Unii potrzeba głębszego przeanalizowania sytuacji. Poza tym, jak podkreślał Konrad Szymański, sekretarz stanu ds. europejskich, w sprawie Rosji dla Polski nadrzędną wartością jest jedność UE.
Unijny szczyt zajmował się także polityką handlową i uzgodnił potrzebę pilnego zaostrzenia instrumentów obrony przez nieuczciwą konkurencją zagraniczną. Ministrowie handlu UE mają w listopadzie podjąć decyzję możliwości nakładania wyższych ceł antydumpingowych. Do popołudnia nie uzyskano natomiast zgody w sprawie umowy o wolnym handlu z Kanadą. O losach CETA cały czas dyskutowany w Namur, stolicy belgijskiego regionu Walonii. To waloński parlament blokuje podpisanie tej umowy. Jean-Claude Juncker, przewodniczący Komisji Europejskiej, powiedział, że liczny na porozumienie w ciągu kilku najbliższych dni.
— Anna Słojewska z Brukseli