Według "Newsweeka", Misiewicz proponował radnym PO w Bełchatowie przystąpienie do koalicji z PiS, sugerując, że w zamian zapewni im zatrudnienie w państwowej spółce, której prezes miał towarzyszyć mu w "werbunkowym spotkaniu".

Szef gabinetu politycznego MON i rzecznik ministra obrony Bartłomiej Misiewicz poprosił ministra Antoniego Macierewicza o zawieszenie w funkcjach w MON. W opublikowanym dziś komunikacie zapowiedział też kroki prawne przeciw "Newsweekowi". Antoni Macierewicz, szef MON przychylił się do prośby Misiewicza.

Do sprawy odniósł się w TVN24 Biznes i Świat Jacek Rostowski, były wicepremier i były minister finansów.

Pytany, czy każdy rząd i każda partia ma swoich "Misiewiczów", odpowiedział, że "jednak nie". Rostowski zapewnił, że za rządów Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego nie było ani jednego przypadku, by członek gabinetu politycznego ministra zasiadał w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa.

Rostowski zwrócił uwagę, że stanowiska polityczne mogą być obiecywane w zamian za współpracę, bo na tym polega tworzenie koalicji. Dodał, że stanowiska w spółkach Skarbu Państwa mają charakter komercyjny, czyli - w ocenie byłego wicepremiera - powinny być "totalnie odpolitycznione". - To jest szczególnie ironiczne, bo to Antoni Macierewicz wprowadził wiele lat temu ustawę, która zakazywała posłom piastowania funkcji w radach nadzorczych - powiedział Jacek Rostowski i dodał, że jego zdaniem "członkowie gabinetów politycznych fundamentalnie nie różnią się od posłów".