Brytyjczycy obawiają się, że pod pretekstem walki z terroryzmem, ich rząd zablokuje popularne komunikatory - WhatsApp czy iMessage. Wszystko przez drugie czytanie tzw. Investigatory Powers Bill, czyli brytyjskiej ustawy inwigilacyjnej.
- Podobnie jak w Polsce, służby chcą mieć łatwiejszy i szerszy dostęp do danych internautów - komentuje Michał Ferdyniok, kierownik laboratorium informatyki śledczej Mediarecovery.
I podobnie jak w Polsce, w Wielkiej Brytanii dyskusja na ten temat budzi wiele emocji.
Choć przy okazji uchwalania nowego prawa przeciwnicy przepisów zwracali uwagę na ochronę praw człowieka, Izba Gmin takich wątpliwości nie miała. Dokument został przegłosowany stosunkiem 291 do 15. Część deputowanych nie wzięła udziału w głosowaniu.
Co wprowadzili Brytyjczycy?
- Nowe prawo inwigilacyjne zakłada, że operatorzy przez 12 miesięcy będą przechowywać dane o aktywności internautów i udostępniać je na wezwanie służb. W Polsce już od lat przepisy mówią o 24-miesięcznym przechowywaniu danych – wyjaśnia Ferdyniok.
Operatorzy nie muszą jednak przechowywać pełnej historii internetowej użytkowników, a jedynie adresy stron, które oni odwiedzają. - To znaczy, że w rejestrze operatora znajdzie się jedynie adres strony głównej, jednak służby nie dowiedzą się, jakie konkretnie podstrony odwiedzał internauta - tłumaczy kierownik laboratorium Mediarecovery.