Kontrolę prowadzi Okręgowy Inspektorat Pracy w Warszawie. – Kontrola dotyczy czasu pracy pracowników zatrudnionych w Sejmie – potwierdza Maria Kacprzak-Rawa, rzecznik prasowy warszawskiego inspektoratu.
W lutym Państwową Inspekcję Pracy starał się zainteresować poseł PO Krzysztof Brejza. Skierował do marszałka Marka Kuchcińskiego z PiS list w sprawie nadgodzin, które pracownicy niższej izby parlamentu wypracowują w trakcie nocnych posiedzeń.
Poseł zauważył, że pod koniec stycznia głosowania zostały przeniesione z popołudnia na noc tylko dlatego, że wieczorem odbywała się gala „Gazety Polskiej” z udziałem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Wcześniej Sejm również wielokrotnie pracował nocą, m.in. przyjmując zmiany w ustawie o Trybunale Konstytucyjnym.
Posłów nie obejmuje kodeks pracy. Według Brejzy, nocne posiedzenie Sejmu wymaga jednak także dodatkowej pracy około trzystu osób. Mają one normowany czas pracy i obowiązki rodzinne. Powinny więc dostać pieniądze za nadgodziny.
Maria Kacprzak-Rawa mówi „Rzeczpospolitej”, że do inspekcji nie dotarło pismo posła Brejzy. – Z mediów wiadomo było, że prace trwają po godzinach i być może nie jest dotrzymywany 11-godzinny czas odpoczynku. Dlatego kierownictwo zdecydowało o kontroli – wyjaśnia.