- Niemcy nie są w stanie obronić własnych kobiet przed agresją muzułmańskich imigrantów, a chcą bronić rzekomo zagrożonej demokracji w Polsce. To nic dziwnego, że ambasador ląduje na dywaniku u ministra Waszczykowskiego – tłumaczył Ryszard Czarnecki,

Wiceprzewodniczący PE bronił ministra Witolda Waszczykowskiego, który wezwał ambasadora Niemiec do złożenia wyjaśnień w sprawie wypowiedzi niemieckich polityków na temat Polski.

– Nie dziwię się tej reakcji szefa MSZ. Przez parę tygodni minister Waszczykowski był cierpliwy. Tłumaczył, pisał, w pewnym momencie cierpliwość mu się skończyła. To jest ciężka artyleria w dyplomacji. Nie najcięższa, ale ciężka. To jest odpowiedź na te powtarzające się, niesprawiedliwe wypowiedzi polityków niemieckich – przekonywał eurodeputowany.

Monika Olejnik zapytała wiceprzewodniczącego, dlaczego to on nie porozmawiał w Parlamencie Europejskim z Martinem Schluzem na temat jego bulwersujących wypowiedzi. - Martin Schultz w Parlamencie Europejskim siedzi jak mysz pod miotłą, gdy chodzi o kwestie polskie, głosu nie zabiera, natomiast się uaktywnia w niemieckich mediach (...) W europarlamencie o Polsce nic nie mówi, a w niemieckich mediach jest jak najbardziej aktywny i Polsce bardzo niechętny, niestety - mówił polityk. Dodał, że jego zdaniem Schulz jest absolutnie nieobiektywny, niesprawiedliwy i przez to zmniejsza swoje szanse na reelekcję na trzecią kadencję.