Korespondencja z Nowego Jorku
Mimo że prezydencka kadencja kończy się dopiero za rok, ostatnie już orędzie prezydenta pełne było autorefleksji i odwołań do przeszłości. Obama nie był tu wyjątkiem. Gospodarze Białego Domu wygłaszający swoje ostatnie przemówienia przed połączonymi izbami Kongresu zwykle próbowali podsumowywać swoje prezydentury szukając przesłania, które chcieli przekazać Amerykanom.
Największym zawodem mojej prezydentury jest pogłębienie się podziałów między republikanami a demokratami – mówił we wtorek Obama. “Bez wątpienia prezydent o talencie Lincolna., czy Roosevelta lepiej poradziłby sobie z budowaniem mostów, ale gwarantuję, że będę próbował to robić tak długo, jak będę piastował mój urząd” – mówił prezydent.
Podział między prawą a lewą stroną sali można było wyczuć niemal namacalnie. Podczas przerywanego oklaskami prawie 70 razy godzinnego przemówienia, republikanie niezwykle rzadko przyłaczali się do owacji, a jeszcze rzadziej podnosili się z miejsc.
Prezydent, ktory skupił się na refleksjach i przedstawianiu swojej wizji Ameryki, przedstawił jednak kilka inicjatyw. Wiceprezydent Joe Biden, który niedawno stracił syna na raka ma pokierować specjalnym zespołem, którego zadaniem ma być zapewnienie środków na walkę i wyeliminowanie chorób nowotworowych. Obama wzywał do dalszej walki ze skutkami zmiany klimatu, do zaostrzenia kontroli dostępu do broni, podwyższenia placy minimalnej i zmniejszenia kosztów szkolnictwa wyższego. A przede wszystkim – do reformy systemu imigracyjnego. Większość z tych inicjatyw nie ma jednak szans na realizację z powodu negatywnego stanowiska Partii Republikańskiej.