Wirtualne środki płatnicze zyskują na popularności. I jest coraz więcej sporów o ich rozliczenie. Wnioski z interpretacji oraz orzecznictwa sądowego nie zawsze są jednak optymistyczne dla entuzjastów e-waluty.
Bitcoin to internetowa kryptowaluta – system wirtualnych punktów, coraz częściej akceptowanych jako środek płatniczy w transakcjach online.
– To nowe zjawisko, a ustawodawca, uchwalając ustawę o PIT, nie znał bitcoinów. Nie mógł więc mieć intencji ich opodatkowania – argumentował jeden z fanów e-waluty, który dokonywał transakcji nawet na giełdzie w Japonii. Powoływał się na Konstytucję RP, zgodnie z którą nakładanie podatków następuje w drodze ustawy.
Nowe też trzeba rozliczyć
Nie przekonało to fiskusa, który zakwalifikował kwoty otrzymywane od klientów do przychodów z praw majątkowych i nakazał rozliczyć dochód według skali podatkowej (18 albo 32 proc. PIT). Także sąd opowiedział się za zasadą powszechności opodatkowania (wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, sygn. III SA/Wa 3374/14).
Podatek od zysków z bitcoinów chciał natomiast zapłacić młody naukowiec prowadzący badania nad kryptowalutą. Twierdził jednak, że jest to działalność naukowa i można przy niej odliczać od przychodu 20-proc. zryczałtowane koszty. Skarbówka się na to nie zgodziła, co więcej, zabroniła mu zaliczenia do kosztów wydatku na komputer o wysokiej mocy obliczeniowej. Nie pomógł argument, że kupił go do „wykopywania" bitcoinów. Zdaniem fiskusa wydatek tego rodzaju nie spełnia kryterium celowości, o którym mowa w art. 22 ust. 1 ustawy o PIT. To stanowisko potwierdził WSA w Gdańsku (sygn. I SA/Gd 1551/15).