Nowy czeski premier zapowiedział, że chce kierować państwem jak firmą. Kłopot w tym, że jego dotychczasowe biznesowe przygody przyniosły mu nie tylko majątek, ale też zarzuty o wyłudzanie unijnych pieniędzy i podejrzenia o wykorzystywanie stanowiska w rządzie do zniszczenia konkurencji. I to, jak twierdzą krytycy Andreja Babisza, jest jego największy problem: nie odróżnia państwa od własnej firmy.
Założona przez niego partia ANO (Sojusz Niezadowolonych Obywateli) pod koniec października 2017 roku wygrała czeskie wybory parlamentarne, zdobywając 29,7 proc głosów. Rząd powstaje jednak z trudem. Problemem okazało się stworzenie koalicji, nikt nie chce bowiem rządzić z Babiszem. Chętni do współpracy są w zasadzie tylko twardogłowi komuniści i ekstremistyczna partia strasząca islamem, który w Czechach jest jeszcze mniej dostrzegalnym zjawiskiem niż w Polsce.
Skąd ta niechęć? Choć Babiš zdobył popularność, krytykując panującą w Czechach korupcję, prawny chaos i administracyjny bezwład, na który skarżyli się przedsiębiorcy, to jego niedoszli partnerzy obawiają się, że może chcieć wykorzystać swoją pozycję do ekspansji swojego koncernu chemiczno-spożywczego Agrofort. Formalnie przekazał on kontrolę nad firmą i swym majątkiem (wycenianym na 3,39 mld euro) specjalnemu funduszowi powierniczemu, ale jego dotychczasowa kariera polityczna pokazuje, że doskonale pamięta o prywatnych interesach.
Bocianie gniazdo i bocznica niezgody
We wrześniu Babiš stracił poselski immunitet. Ale zaledwie kilka tygodni później znalazł się w nowym parlamencie, odzyskując go z powrotem. Ciążą na nim policyjne zarzuty o wyłudzanie dotacji unijnych. Afera z jego udziałem dotyczy finansowego skandalu związanego z budową centrum konferencyjnego „Bocianie gniazdo".
Zbudowany w bardzo ekscentrycznym stylu obiekt powstał w minionej dekadzie. Babiš chwalił się nim wielokrotnie. Tymczasem w 2015 roku dziennikarze wyciągnęli dokumenty, z których wynikało, że przy rekonstrukcji starego folwarku 30 km na południe od Pragi doszło do oszustwa: inwestycję wsparto dotacją 50 mln koron z puli przeznaczonej dla małych i średnich przedsiębiorstw, podczas gdy obiekt należy do jednego z najpotężniejszych gigantów gospodarczych w kraju.