I aby wszystko się dopełniło, abym poczuł się mniej samotny, pozostało mi jeszcze pragnąć, by w dniu mojej egzekucji było dużo widzów i by mnie powitali okrzykami nienawiści". Tymi słowami kończy się historia Meursaulta, tytułowego „Obcego" z powieści Alberta Camusa. Człowieka obojętnego, żyjącego obok innych ludzi; niepodejmującego z nimi „gry w społeczeństwo". Pewnego dnia zabija na plaży człowieka, nie wiadomo właściwie dlaczego. W więzieniu odmawia zarówno przyjęcia kapelana, jak i wysłania pisma z prośbą o ułaskawienie. Nie chce ani przebaczenia, ani łaski. Chce tylko konsekwentnie, do samego końca, wytrwać w obcości wobec ludzi. Nie walczy ze społeczeństwem, tym bardziej nie chce go zmienić. Chce tylko nie mieć z nim i z narzucanymi przez niego normami nic wspólnego.
Camus nazwał stworzoną przez siebie postać „jedynym Chrystusem, na jakiego nas stać". Kimś, kto woli umrzeć sam z prawdą o samym sobie i swoim czynie, niż szukając zrozumienia u wspólnoty, wydać się na jej pastwę. „Obcy" stawia przed nami dwa pytania. Po pierwsze, przeciwko czemu właściwie zbuntował się Meursault i po drugie, czy można znaleźć inną, bardziej twórczą formę na wyrażenie sprzeciwu wobec stanu, w jakim znajduje się społeczeństwo?
Samotność kontrolowana
Nowoczesny człowiek – wolny, niezależny, samotny, silny, racjonalny, odpowiedzialny, odważny. Taki miał się stać, do tego za wszelką cenę dążył. Ceną tą była separacja, oddzielenie się od świata i innych ludzi. Źródło poznania, moralności i prawa bije wewnątrz człowieka. To, co jest na zewnątrz niego, przesłania, zakłóca ostrość widzenia. Dlatego stanie się on tym doskonalszy, im bardziej będzie podejrzliwy wobec tego, co przychodzi z zewnątrz niego, rzeczywistość ta jest źródłem mamiących pozorów. Doskonałość i wolność można osiągnąć jedynie w samotności, posługując się czystym rozumem.
Według Arystotelesa ten, który żyje poza wspólnotą, może być tylko zwierzęciem albo Bogiem. Klasycy nowoczesnej myśli filozoficznej przekonywali, że oddalenie się od innych ludzi jest jedyną drogą do tego, by ze zwierzęcia stać się Bogiem; stworzyć siebie na nowo, już nie według reguł, które próbowało nam się narzucić z zewnątrz, za pośrednictwem tradycji, religii czy obyczaju, ale zgodnie z nakazami najwyższego kryterium – własnego rozumu. Wolny, czysty rozum wydający moralne nakazy samotnemu, oderwanemu od świata człowiekowi – to miał być przepis na stworzenie nowej, bardziej racjonalnej, lepszej ludzkości.
W tym samym czasie zmienia się zupełnie sposób wymierzania sprawiedliwości: publicznie wykonywane wyroki zastępuje instytucja więzienia. Akt kary i przestrogi zostaje zamieniony na proces resocjalizacji. Odosobnienie ma nie tyle ukarać przestępcę, ile sprowadzić go z powrotem na dobrą drogę, odizolować go na pewien czas od społeczeństwa, by później mógł do niego wrócić. Wzrost znaczenia więzień pokazuje kierunek, w jakim zmieniała się władza.