Zdort: „Głasnost” u kosmetyczki

Im ludzie wiedzą mniej o powstawaniu kiełbas i praw, tym lepiej w nocy śpią – miał powiedzieć kanclerz Otto von Bismarck.

Aktualizacja: 04.12.2016 09:40 Publikacja: 02.12.2016 05:00

Zdort: „Głasnost” u kosmetyczki

Foto: Fotorzepa

Ja jako sejmowy reporter przed laty zawsze chciałem wiedzieć, co się dzieje za zamkniętymi drzwiami, za którymi obradują koalicje, zarządy, kluby parlamentarne. W pierwszych miesiącach istnienia Akcji Wyborczej Solidarność (gdy posłowie tego ugrupowania nie znali się jeszcze dobrze nawzajem) ta ciekawość doprowadziła nawet do tego, że jednego z kolegów wysłaliśmy na przeszpiegi na posiedzenie Klubu AWS. Przeszedł obok sejmowych strażników nieniepokojony i zasiadł na sali plenarnej wśród polityków. Rozpoznał go tylko jeden z posłów Akcji (wtedy najmłodszy parlamentarzysta, dziś nobliwy senator), ale nie dał tego po sobie poznać.

Gdy nasz kolega po kilkudziesięciu minutach opuścił salę, otoczyliśmy go zaciekawieni. Pytaliśmy, jak było, o czym rozmawiali, o co się spierali... Odpowiedź była krótka: „Nuda". Polityczna kuchnia – przynajmniej pod specyficznym przywództwem byłych działaczy NSZZ Solidarność – okazała się całkowicie nieatrakcyjna. Żadnych ideowych sporów, żadnych personalnych ataków, tylko długie i mało pasjonujące przemowy.

Użyłem określenia „polityczna kuchnia", choć obecnie – w czasach, gdy powszechne jest projektowanie mieszkań tak, aby kuchnia łączyła się z salonem – brzmi ono nieco anachronicznie. Dziś kuchnia nie może być brudna czy zabałaganiona, a zupa nie może kipieć z garnka, bo wszystko widać z pokoju. Nadeszły czasy pełnej otwartości. Nie tylko w kuchni zresztą.

Pamiętam, że kiedyś w witrynach salonów fryzjerskich wystawiano zdjęcia pań i panów z pięknymi fryzurami, które miały zachęcać potencjalnych klientów do skorzystania z usług. Samo strzyżenie uważano za czynność może nie intymną, ale na tyle osobistą, że niewartą publicznej prezentacji. Dziś zazwyczaj w miejscu witryny jest szyba od podłogi do sufitu, przez którą widać, jak artyści grzebienia i nożyczek krzątają się wokół pań i panów dumnie zasiadających na fotelach.

Po fryzjerach politykę „głasnosti" wprowadziły panie kosmetyczki. Wracając z pracy, mogę przez szyby podziwiać kunszt manikiurzystek w okolicznym „studiu paznokci". Oczywiście zazwyczaj w takich sytuacjach mogę odwrócić głowę, ale nie zawsze się da. Bo gdy w centrum handlowym usiadłem w kawiarni, z zaskoczeniem odkryłem, że 3 metry przed moimi oczami stoi śliczny śnieżnobiały kantorek, przy którym jedna pani piłuje drugiej pani paznokcie. Pył leciał na wszystkie strony i nie wykluczam, że osiadł na piance w moim kubku kawy.

Ponoć żyjemy w epoce, w której człowiek nie ma już żadnych tajemnic, jesteśmy śledzeni przez programy komputerowe, telefony komórkowe, karty kredytowe etc. Rozumiem, że fryzjerzy czy kosmetyczki muszą walczyć o klientów, a więc są coraz bardziej ekspansywni. Ale też obawiam się, do czego to prowadzi. Bo skoro wczoraj publiczne stało się strzyżenie, dziś na oczach przechodniów robi się manicure, to co będzie jutro? Pedicure? Depilacja?

Coraz częściej – staruszkowie tak mają – tęsknię za czasami mojego dzieciństwa, gdy przygotowanie nowej fryzury czy potrawy odbywało się za zamkniętymi drzwiami. Dzięki obecnej wtedy w naszym otoczeniu tajemnicy, i dzięki zaskoczeniu, życie było znacznie smaczniejsze.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Ja jako sejmowy reporter przed laty zawsze chciałem wiedzieć, co się dzieje za zamkniętymi drzwiami, za którymi obradują koalicje, zarządy, kluby parlamentarne. W pierwszych miesiącach istnienia Akcji Wyborczej Solidarność (gdy posłowie tego ugrupowania nie znali się jeszcze dobrze nawzajem) ta ciekawość doprowadziła nawet do tego, że jednego z kolegów wysłaliśmy na przeszpiegi na posiedzenie Klubu AWS. Przeszedł obok sejmowych strażników nieniepokojony i zasiadł na sali plenarnej wśród polityków. Rozpoznał go tylko jeden z posłów Akcji (wtedy najmłodszy parlamentarzysta, dziś nobliwy senator), ale nie dał tego po sobie poznać.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków
Plus Minus
O.J. Simpson, stworzony dla Ameryki
Plus Minus
Jan Maciejewski: Granica milczenia
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Plus Minus
Upadek kraju cedrów