Marcin Król o błędach marszałka

Józef Piłsudski był niewątpliwie wybitnym politykiem, momentami wielkim, ale nie można uznać go za tak znakomitego, jak Churchill czy de Gaulle, gdyż miał sporo złych momentów, fatalnych decyzji czy po prostu nie sprzyjał mu los lub koniunktura.

Publikacja: 01.12.2017 13:00

Foto: Muzeum Józefa Piłsudskiego

Z błędów Józefa Piłsudskiego wynika równie wiele ciekawego, jak z jego sukcesów. O tych pierwszych rzadziej się pisze i bez dostatecznej wnikliwości. Spróbujmy im się przyjrzeć i nieco je uporządkować.

Bezdany. Rok 1908, 26 września. Paramilitarne oddziały socjalistów Piłsudskiego dokonały kolejnej „espropriacji", czyli napadu na rosyjski pociąg wiozący pieniądze. Piłsudski w ten sposób zbierał na uzbrojenie swoich „żołnierzy". Była to jednak najmniej aprobowana społecznie akcja. Potem zaczęto napady na pociągi traktować jako rodzaj bandytyzmu. W grę wchodziły wielkie pieniądze, a wykonawcy z ideowców stawali się specjalistami od wysadzania pociągów (jak w westernach). Piłsudski się wycofał, ale zbyt późno. Opinia społeczna zaczęła traktować jego socjalistów jako ludzi niebezpiecznych dla ładu społecznego.

Zła ocena nastrojów społecznych

Kielce, 1914 rok. Oddziały Legionów wyzwalają pierwsze większe polskie miasto w zaborze rosyjskim. Nikt ich nie wita. Okiennice zamknięte. Piłsudski nie docenił siły świętego spokoju, w jakim żyli mieszkańcy, wpływów prorosyjskiej endecji i wpływów proendeckiego biskupa. To wtedy powstaje trawestacja strofy sławnej „My pierwsza brygada", która nigdy nie stała się częścią oficjalną pieśni Legionów, ale jest bardzo wymowna.

Nie chcemy już od was uznania,

Ni waszych mów, ni waszych łez,

Skończyły się dni kołatania

Do waszych dusz. Jebał was pies.

Bitwa Warszawska 15 sierpnia 1920 roku. Znakomity atak Piłsudskiego od południa zmienił losy tej wojny. Jednak i tym razem Piłsudski nie rozumiał czy może nie uwzględniał nastrojów znacznej części społeczeństwa, a przede wszystkim premiera Wincentego Witosa i, chwilowo sprzymierzonego z nim, Romana Dmowskiego. Witos nawet w niejasnych okolicznościach wręczył 12 sierpnia Piłsudskiemu dymisję, która oczywiście została potem wycofana. Jednak wielu Polaków chciało pokoju z bolszewikami nawet za cenę ustępstw, bo się po prostu bało, tak jak Witos. Dla Piłsudskiego to było wielkie zwycięstwo, ale zaprawione goryczą i wieloma wątpliwościami dotyczącymi późniejszego pokoju, który już nie on zawierał.

Zamach majowy 1926 roku. Nie ma możliwości jednej sensownej interpretacji tego wydarzenia. Gdyby Piłsudski nie czekał i dokonał podobnego zamachu w 1923 roku, można byłoby uznać to jednoznacznie za postępowanie usprawiedliwione. W latach 1924–1926 Polska jednak (głównie dzięki reformie Grabskiego) stawała gospodarczo na nogi i zapewne przy trwającym chaosie politycznym (jaki istniał w całej kontynentalnej Europie) rozwijałaby się znośnie. Piłsudskiego poparli także jego niedawni przyjaciele – socjaliści. Ponadto jego talent nie obejmował kwestii ustrojowych. Kiedy Charles de Gaulle dokonuje swojego zamachu, czy też wykorzystuje niestabilną sytuację we Francji w 1958 roku, wzoruje się na Piłsudskim, którego – jak wiemy – wysoko cenił. Jednak de Gaulle natychmiast zleca napisanie nowej konstytucji i po pół roku powstaje V Republika, a konstytucja trwa z powodzeniem do dzisiaj. Piłsudskiemu zajęło to dziewięć lat i konstytucję pisano, kiedy Marszałek już nie był w pełni sprawny. Możemy natomiast być przekonani, że nie aprobowałby jej ostatecznego kształtu, gdyż – chociaż nie był demokratą – to na pewno był liberałem. Był człowiekiem otwartym, ceniącym kulturę rosyjską i francuską, bez śladu ksenofobii czy moralizatorstwa. Jednak nie pojmował roli prawa i polityki demokratycznej, a także łudził się co do postawy Polaków, których miał za głębokich patriotów gotowych porzucić spory na rzecz wspólnych działań dla dobra ojczyzny. Mimo że rozumiał niszczącą rolę endecji i jej wpływy, to jednak ich nie doceniał i nie doceniał walki ideologicznej.

To był zapewne najpoważniejszy błąd Piłsudskiego.

Niezrozumienie sensu demokracji

Oczywiście, w Europie kontynentalnej po 1918 roku nikt dobrze nie pojmował, na czym polega demokracja. Najprościej mówiąc, wynikało to z braku doświadczenia, napływu mas nowych obywateli oraz kompromitacji polityków i partii politycznych, które doprowadziły do wybuchu wojny. Polska była jednak w szczególnej sytuacji, bo odzyskanie niepodległości dokonało się w kraju, którego duża część (zabór rosyjski) żadnej formy demokracji nie zaznała, a wprawdzie polscy posłowie do sejmu austro-węgierskiego byli doświadczonymi politykami, ale z umiejętnościami raczej parlamentarnymi niż demokratycznymi.

Piłsudski, wychowany w zaborze rosyjskim, potem socjalista i wojownik o niepodległość, demokracją w ogóle się nie zajmował. Ani na ten temat nie czytał, ani nie miał z kim rozmawiać. Ani socjaliści, ani endecy demokracją się nie cieszyli. Ludowcy też nie nadmiernie. Niewielkie ugrupowania liberalne, złożone głównie z ludzi wybitnych, ale bez politycznego wpływu, były na marginesie. Dopiero w drugiej połowie lat 30. zaczną mieć pewne wpływy, ale kiedy Giedroyć, Stomma, Kisielewski czy bracia Bocheńscy mieli kandydować do Sejmu, przyszła zamiast tego wojna. Nie piszę tego na usprawiedliwienie Piłsudskiego, bo wielki polityk powinien odczytywać ducha czasu, ale aby pokazać, jak wyglądał stan polskiego społeczeństwa.

Piłsudski marzył przez 25 lat działalności w partii socjalistycznej (co najmniej do 1918 roku) tylko o niepodległości i o tym, by przyszłe, wolne i suwerenne społeczeństwo było przyzwoicie zorganizowane pod względem polityki społecznej. Cel, czyli niepodległość, był – wydawać się mogło jeszcze w 1916 roku – nie do zrealizowania, jednak to przede wszystkim jego działania umożliwiły odzyskanie pełnej niepodległości. Oczywiście, okoliczności sprzyjały, bo – jak powtarzał mądry Bismarck – w niesprzyjających okolicznościach nic się nie da osiągnąć, trzeba spokojnie czekać.

Piłsudski więc sądził, że Polacy, którzy wreszcie uzyskali dar niepodległości, powinni z entuzjazmem, razem i bez sporów wziąć się do budowania nowego kraju. Przecież poza wszystkimi normalnymi zadaniami były też szczególne, związane ze zjednoczeniem kraju złożonego z trzech różnych administracji zaborczych. To się udało znakomicie wykonać i tu jeszcze Piłsudski pozostawał doskonałym organizatorem. Natomiast entuzjazm z powodu odzyskanej niepodległości bardzo szybko przerodził się w spory polityczne. Była to częściowo kontynuacja sporów już przedtem toczonych, a w znacznej mierze rolę odgrywały spory zupełnie nowe. Ponadto sama postać Piłsudskiego nie spotkała się, poza pierwszymi tygodniami, z entuzjazmem. Piłsudskiego, poza legionistami, którzy potem odegrają tylko złą rolę, nie popierał nikt. Ziemianie i konserwatyści udzielili mu wsparcia, ale tylko dlatego, że obawiali się bardziej radykalnie lewicowych polityków i dlatego, że był z „dobrej rodziny". Z socjalistami zachował napięte kontakty, przecież rozwiązał rząd Daszyńskiego, chociaż to nieprawda, że powiedział, iż „z czerwonego tramwaju wysiadł na przystanku Niepodległość". Powiedział to o nim Adolf Nowaczyński, wybitny publicysta endecki. Piłsudski jednak – mimo niewątpliwych chęci – nie mógł się związać z jedną partią. A wkrótce coraz mniej socjalistów cenił. Endecja oczywiście nienawidziła go co najmniej od 1905 roku, a nielicznym liberałom nie bardzo odpowiadał silny i lekko autorytarny charakter Piłsudskiego. Kochali go więc wszyscy i nikt. Piłsudski już w 1921 roku zdawał sobie z tego sprawę.

Nie rozumiał partyjnych sporów nie bez powodu. W pierwszym i następnych sejmach po 1919 roku w parlamencie było 18 partii. Wprawdzie to Piłsudski ogłosił natychmiast po przyjeździe do Polski 10 listopada 1918 roku wybory, które odbyły się z pewnymi kłopotami, z racji wojny, w pierwszej połowie 1919 roku i Piłsudskiemu zawdzięczamy otwartą i mądrą konstytucję 1921 roku, ale kiedy na pierwszym posiedzeniu Sejmu w 1919 roku został przez aklamację powołany na Naczelnika Państwa, to był to ostatni moment zgody. Jak wiadomo, rządy były wówczas w Polsce (i nie tylko w Polsce) wyjątkowo niestabilne. Najdłuższy trwał sześć miesięcy, najkrótszy sześć godzin. Jedna trzecia posłów albo nie umiała czytać, albo ledwie, a różnice między mniejszymi partiami były często iluzoryczne. Tego stanu rzeczy nie można było lubić, ale Piłsudski go znienawidził. Nie chciał rządzić krajem w stanie takiego bałaganu ideowego i politycznego.

Nie zmienił zdania po zamachu majowym. Najbliżej związany z Piłsudskim publicysta, doradca i porte parole Adam Skwarczyński, człowiek inteligentny, ale całkowicie oddany Marszałkowi, pisał teksty podobne do przemówień Edwarda Gierka. Mowa w nich o pomaganiu państwu, o współpracy z państwem, o zaniechaniu sporów politycznych. Powstała kuriozalna partia Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem (1927 rok), do której należało wielu ludzi zaangażowanych w budowanie nowej Polski (mój ojciec także), ale która z nazwy i założenia nie miała innego programu, jak wspierać władzę Piłsudskiego. Jednak nie tytułowy „Rząd", bo wciąż był on słaby i kolejni premierzy nie potrafili dać sobie rady. Wyjątkiem był wicepremier Eugeniusz Kwiatkowski, ale to osobna historia. Kiedy sytuacja polityczna stawała się coraz bardziej napięta, Piłsudski zarządził dwie skandaliczne akcje, czyli aresztowanie dużej grupy posłów. Najpierw był to Brześć, potem Bereza Kartuska (1930 i 1934 rok). Nie ma usprawiedliwienia. Żadnego. Piłsudski o tym wiedział i popierał.

Jednak nie był to przejaw tendencji totalitarnych, a raczej zupełnej nieumiejętności poradzenia sobie ze skonfliktowaną klasą polityczną. Piłsudski był już stary, a przede wszystkim chory, i zupełnie nie potrafił zdobyć się na ślad cierpliwości niezbędnej do rozmów i kompromisów. A równocześnie tępił przejawy antysemityzmu, próbował ugody z mniejszością ukraińską i – przede wszystkim – po zwycięstwie wyborczym Hitlera zaproponował Anglii i Francji genialny pomysł natychmiastowego prewencyjnego wydania wojny nieuzbrojonym Niemcom. Niebezpieczeństwo, jakie stwarzał Hitler, rozumiał więc natychmiast. Niestety, we Francji nie poparł go nikt, a w Wielkiej Brytanii tylko zwyczajny poseł do Izby Gmin Winston Churchill. To był już ostatni przejaw geniuszu politycznego. Kiedy przez ostatnie pięć lat życia Piłsudski był w coraz gorszej formie fizycznej (zapewne rak mózgu), nie znalazł dobrych zastępców, następców czy chociażby pomocników. Wyglądał jak starzec, chociaż w 1930 roku miał tylko 63 lata.

Współpracownicy niskich lotów

Bardzo wielu wybitnych ludzi, jak Bismarck czy wspomniany Churchill, też nie potrafiło dobrać sobie czy wychować odpowiednich następców. Churchill miał Anthony'ego Edena, człowieka rozsądnego i miękkiego. Bismarck – nikogo. Ale Richelieu wynalazł i wychował Mazarina, a de Gaulle miał całą grupę doskonałych współpracowników, nie genialnych jak on, ale wybitnych.

Piłsudski miał legionistów, a nawet przyjaciół z PPS- Frakcja Rewolucyjna, jak Walery Sławek, który uczestniczył w akcji w Bezdanach. Sławek był lojalnym, uczciwym i rozumnym człowiekiem, ale nie był odpowiednio mocnej konstrukcji psychicznej, a ponadto był kaleką jeszcze z czasów przed I wojną światową. Dwukrotnie został premierem, ale niewiele zdziałał. Był całkowicie oddany Piłsudskiemu i depresyjny. Po śmierci Marszałka (1935 rok) został odsunięty na boczny tor i w 1937 roku popełnił samobójstwo. Nie wiemy, w jakim stopniu przyczyną była depresja, a w jakim rozpacz na tle sytuacji politycznej i zwrotu zwolenników Piłsudskiego na prawo. Niewątpliwie był jedynym prawym, rozumnym i bezwzględnie uczciwym wśród elity rządzącej. Premierzy pokroju Felicjana Sławoja Składkowskiego czy Leona Kozłowskiego byli albo głupcami – w pierwszym przypadku, albo szaleńcami – w drugim.

Było wielu ludzi wysokiego lotu poza obozem piłsudczykowskim, ale dla Piłsudskiego współpraca z nimi nie wchodziła w grę. Na przykład nie doceniał znakomitego polityka ludowców Macieja Rataja (wybitniejszego od Witosa), był w odwiecznym konflikcie z gen. Władysławem Sikorskim. W grupie pułkowników byli ludzie inteligentni i kulturalni, ale nie było ani jednego prawdziwego polityka. Piłsudski był kompletnie osamotniony, ale sam sobie był winien. Miał liczne cechy całkowicie zrozumiałe u wybitnego, wykształconego i stanowczego człowieka. Nie znosił rozmów z głupcami, więc z politykami rozmawiał bardzo krótko. Nie znosił sprzeciwu, nienawidził prawicy i miał bardzo złe stosunki z Kościołem hierarchicznym. Wielu biskupów popierało endecję i antysemityzm, a już na pewno nie mogli mieć szacunku do Piłsudskiego, który przecież został protestantem, żeby móc się ożenić po raz drugi. Nic go religia nie obchodziła. Najprawdopodobniej był po prostu agnostykiem, ale to nie jest w Polsce dzisiaj i w Polsce wówczas pogląd korzystny dla polityka.

Przesada i mity (które jednak potem się przydały)

Piłsudski doskonale zdawał sobie sprawę z potrzeby nowego „mitu założycielskiego" dla Polski. Uprawiał zatem rodzaj polityki historycznej, która była ściśle związana z jego życiem, dzieciństwem i poglądami. Nie była to manipulacja, ale błędem na pewno była przesada, czasem prowadząca do sytuacji komicznych, kiedy to „wszechobecnym" na świętach państwowych weteranom powstania styczniowego wyliczano, że muszą mieć ponad sto lat.

Pieczęć Rządu Narodowego z 1863 roku uznał Piłsudski za kamień węgielny niepodległości. W odczycie z 24 stycznia 1924 (okres wycofania do Sulejówka) mówił: „I gdy raz jeszcze rzucam pytanie: wielkości, gdzie twoje imię? – znajduję odpowiedź: wielkość naszego narodu w wielkiej epoce 1863 r. istniała, a polegała ona na jedynym może w dziejach naszych rządzie, który, nieznany z imienia, był tak szanowany i tak słuchany, że zazdrość wzbudzać może we wszystkich krajach i u wszystkich narodów [...]". W dzieciństwie matka nauczyła go, jak wielkim czynem było powstanie i sama – wielbicielka Krasińskiego – czytała mu też utwory Juliusza Słowackiego.

To był drugi wielki mit założycielski. Mit szczególny, bo Piłsudski nigdy nie rozstał się ze Słowackim, znał wiele jego utworów na pamięć, a najwyżej cenił „Króla-Ducha". Natchnął grupę krakowskich pisarzy do starań o sprowadzenie prochów Słowackiego do Polski. Przez kilka lat nie było zgody Kościoła i endecji. Udało się, dopiero kiedy w styczniu 1926 roku kardynałem metropolitą krakowskim został mądry Adam Sapieha (pomagał później przy tworzeniu „Tygodnika Powszechnego"). Sapieha zgodził się na pochowanie prochów Słowackiego na Wawelu obok Mickiewicza, ale pod warunkiem, że jest to ostatni pochówek w Krypcie Królów na wszelkie czasy.

Niestety, ze sprowadzenia prochów Słowackiego i z ich pochowania uczyniono tak przesadne święto i tak bardzo zadbano o oprawę, że dla wielu osób był to raczej rodzaj zabawy narodowej niż okazji do refleksji. Niektóre przemówienia były nieznośnie lub śmiesznie patetyczne, warto jedynie wspomnieć ostatnie słowa Piłsudskiego na Wawelu: „W imieniu rządu Rzeczypospolitej polecam Panom odnieść trumnę Juliusza Słowackiego do krypty królewskiej, bo królom był równy". Oraz „Baczność": „Idzie Król-Duch".

Ostatnia legenda powstała już bez inicjatywy Piłsudskiego, ale zapewne za jego zgodą. Była to samolegenda Legionów. Trochę zanudzano nią społeczeństwo, ale te mitotwórcze działania Piłsudskiego, mimo pompy i przesady, miały potem, w czasie wojny, powstania i w PRL, wielkie znaczenie. Dzisiaj nikt tego nie pojmuje. ©?

Marcin Król, profesor, filozof polityki, historyk idei, publicysta, twórca kwartalnika „Res Publica Nowa", Uniwersytet Warszawski

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Z błędów Józefa Piłsudskiego wynika równie wiele ciekawego, jak z jego sukcesów. O tych pierwszych rzadziej się pisze i bez dostatecznej wnikliwości. Spróbujmy im się przyjrzeć i nieco je uporządkować.

Bezdany. Rok 1908, 26 września. Paramilitarne oddziały socjalistów Piłsudskiego dokonały kolejnej „espropriacji", czyli napadu na rosyjski pociąg wiozący pieniądze. Piłsudski w ten sposób zbierał na uzbrojenie swoich „żołnierzy". Była to jednak najmniej aprobowana społecznie akcja. Potem zaczęto napady na pociągi traktować jako rodzaj bandytyzmu. W grę wchodziły wielkie pieniądze, a wykonawcy z ideowców stawali się specjalistami od wysadzania pociągów (jak w westernach). Piłsudski się wycofał, ale zbyt późno. Opinia społeczna zaczęła traktować jego socjalistów jako ludzi niebezpiecznych dla ładu społecznego.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków
Plus Minus
O.J. Simpson, stworzony dla Ameryki
Plus Minus
Jan Maciejewski: Granica milczenia
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Plus Minus
Upadek kraju cedrów