Czy nie żałuje tych publicystycznych wtrętów? Odpowiada, że takie przemowy rządzą się swoimi prawami i szczypta pieprzu nie zaszkodzi.
W Warszawie pomieszkuje. Pochodzi z Białegostoku. Jej matka jest pediatrą i alergologiem; ojciec z wykształcenia prawnik, ale nie pracuje w zawodzie.
Joanna Banasiuk została doktorem nauk prawnych i pracuje jako adiunkt na Wydziale Prawa Uniwersytetu w Białymstoku, choć akurat teraz trwa jej urlop zawodowy. Specjalizuje się w prawie cywilnym i własności intelektualnej, jej rozprawa doktorska zyskała powszechne uznanie. W trakcie studiów odbyła roczne stypendium naukowe na uniwersytecie w Münster.
Muzyka nie bierze jeńców
Z wyróżnieniem ukończyła też studia muzyczne w Akademii Muzycznej Fryderyka Chopina i pytanie o muzykę wyraźnie jej pochlebia. Poprawia się na krześle i opowiada, że przeszła pełną muzyczną edukację. Na swój instrument wybrała skrzypce. Zdarzało jej się grać w orkiestrze i jeździć z koncertami, wciąż okazjonalnie występuje publicznie. Łączyła to ze studiami prawniczymi, ale nie było potem żadnych dylematów, bo wybór stał się naturalny.
– Muzyka nie bierze jeńców: tutaj nie da się nadrobić i doczytać, trzeba systematyczności, której z czasem zabrakło – mówi. A polityka? Żacha się, że nie ma żadnych aspiracji politycznych.
Brała udział w Chrześcijańskim Kongresie Społecznym w Warszawie, zachęcała do udziału w Marszu Niepodległości w Białymstoku. Najwięcej czasu poświęca Ordo Iuris, zrzeszającego prawników broniących konserwatywnych wartości w przepisach prawa, którego jest wiceprezesem. Banasiuk reprezentuje tę organizację w polskim komitecie Europejskiej Inicjatywy Obywatelskiej „Jeden z nas", która ma doprowadzić do całkowitego zaprzestania finansowania z budżetu UE aborcji i doświadczeń na ludzkich embrionach.
Była w USA, by pokazać tam stan polskiej demokracji i opowiedzieć o nowych rządach. Jeździ do Brukseli, gdzie instytut ma swoje biuro. Odwiedzała również Paryż, aby tłumaczyć deputowanym Rady Europy, na czym polega dobra zmiana w prawie. Wytykała, że komisja słuchająca o praworządności wprowadziła do programu dnia ten punkt, uciekając się do nadużycia procedur. I drwiła z Jarosława Kurskiego, który uwagą o modlitwach Krucjaty Różańcowej pod siedzibą „Gazety Wyborczej" wprawił słuchaczy w prawdziwe osłupienie.
Banasiuk to komentatorka „Naszego Dziennika", ale media mainstreamowe też nie są jej obce. Głośne było starcie z Kazimierą Szczuką w TVN24 o konwencję przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet, która – zdaniem Banasiuk – „operuje fałszywym pojęciem przemocy warunkowanej jedynie przez gender", a pod szczytnym tytułem kryje się manifest ideologiczny wprowadzający tylnymi drzwiami wraże wartości, wykorzeniający tradycję i kulturę.
W sprawie aborcji w TVP Info zwarła się również z Wandą Nowicką z Twojego Ruchu. – Ordo Iuris kłamie, twierdząc, że projekt „Ratujmy kobiety" liberalizujący przerywanie ciąży w Polsce jest stalinowski. To ich projekt jest stalinowski – oceniła Nowicka, która określiła go jako „drakoński" i „cofający do średniowiecza". – Wyznaczamy nowe standardy ochrony praw człowieka – odparowała Banasiuk.
Serwis Pikio.pl opublikował wtedy artykuł, w którym Banasiuk przypisał słowa: „Wszystkie dzieci w Polsce muszą się urodzić, a zwłaszcza TO JEDNO, na którego nadejście czekamy od tysięcy lat", choć takie w programie nie padły. „Kobieta przekonywała, że zakaz aborcji jest konieczny, aczkolwiek tym razem sięgnęła po argument związany z Jezusem. Przedstawicielka Ordo Iuris mówiła, że nie wolno dokonywać aborcji nawet w przypadku zespołu Downa czy gwałtu między innymi dlatego, że przypadkiem można by przerwać powtórne narodziny Jezusa" – napisano.
Na manipulację Ordo Iuris zareagowało pismem przedprocesowym, co skończyło się przeprosinami „za naruszenie dóbr osobistych, w tym dobrego imienia, renomy naukowej i zawodowej oraz wizerunku. Redakcja oparła artykuł na przerobionym screenie, który krążył po mediach społecznościowych".
Kurz po bitwie
Banasiuk zapewnia, że Ordo Iuris jest gotowe do dyskusji nad każdym punktem projektu. Sama w Sejmie zgłaszała do niego autopoprawkę, ale było już za późno, bo posłowie nie chcieli żadnej debaty (co określa stanowczo, że nie zdali egzaminu). Mówi, że na szczęście istnieje pakiet okołopomocowy, przygotowany przez jej instytut, który będzie realizowany przez rząd.
A co dalej z prawem antyaborcyjnym? – Projekt obywatelski wymaga po raz kolejny zebrania 100 tysięcy podpisów. Jesteśmy w stanie wspierać każdy pomysł obliczony na zagwarantowanie pełnej ochrony życia. Organizacje pozarządowe będą podejmowały wysiłek, a my będziemy im pomagać, dając kontent i wsparcie prawne. Najsłabsi i najmniejsi zasługują na to, bo kompromis aborcyjny wciąż zabija – mówi Banasiuk. Czy będzie to projekt Ordo Iuris? Nie wiadomo, bo musi jeszcze „opaść kurz po bitwie".
Nowacka jest gotowa do pisania nowego projektu i w każdej chwili może zacząć zbierać pod nim podpisy, ale w ciągu najbliższych miesięcy nie widzi takiej potrzeby, bo Sejm nie wyraził woli zmiany prawa i taka inicjatywa ustawodawcza nie jest potrzebna. Lepiej skupić się na prawie europejskim albo zacząć pracę u podstaw, choćby związaną z edukacją seksualną. Deklaruje też gotowość do rozmowy, bo „nie wszyscy musimy zachowywać się wrogo i rozmowa ze skrajnymi organizacjami jest trudna, ale możliwa".
– Rozumiem wiele argumentów pani Banasiuk, choć nie zgadzam się z nimi. Różnimy się w podejściu do roli państwa. Oni uważają, że to strażnik moralności. Dla nas prawo ma szanować obywateli i wychodzić im naprzeciw – mówi Nowacka i zastrzega, że to nie koniec dyskusji.
– Nie odkładamy sprawy do lamusa – zapowiada Banasiuk.
Tym razem w pełni się zgadzają.
PLUS MINUS
Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:
prenumerata.rp.pl/plusminus
tel. 800 12 01 95