Kilka dni temu podpowiadałem, kogo w jej skład powołać. Na razie organ ów nie powstał, bo Siewcę oraz doradców zaprzątnęły sprawy kraju, który, co ciekawe, ma powierzchnię zbliżoną do Waszego i w którym jedna z dzielnic chce niepodległości. Tamtejszy anioł donosił mi niedawno, że kłopotów ma co niemiara, bo z innych regionów też dochodzą do niego głosy o konieczności uniezależnienia się od władzy zwierzchniej. Kiepsko to wygląda, bo jeśli tam dojdzie do rozbicia, to podobne ruchy mogą się pojawić także na innych obszarach tzw. Starego Kontynentu (w gruncie rzeczy dziwna to nazwa i na górze dziwią się, jak możecie nazywać coś starym, a inne nowym, podczas gdy wszystko jest w tym samym wieku).
Ale zajmijmy się naszymi sprawami. Po pierwsze, od dziś listy moje słał będę wyłącznie do prawych i sprawiedliwych. Przynajmniej przez jakiś czas. Wybaczcie mi, drogi Grzegorzu z rampy i Ty, nowoczesny Ryszardzie, że odstawiam Was nieco w cień. Lecz po co mam pisać po próżnicy? Tyle już razy pisałem i wskazywałem Wam błędy, które popełniacie, a Wy nic. Powiadam Wam, że skończy się to dla Was źle. Lud, który szumnie suwerenem nazywacie, uwiąże Wam kamień młyński u szyi, a wówczas biada Wam. Po Waszych ugrupowaniach nie zostanie kamień na kamieniu.
Nie podoba mi się i nie mogę patrzeć na to, jak trwają kłótnie w rodzinie prawych i sprawiedliwych. Andrzeju z Pałacu, Zbigniewie sprawiedliwy! Z jednego grodu wyszliście, tą samą drogą razem podążaliście, uczyliście się u tych samych zacnych ludzi. I co teraz? Drogi Wasze rozejdą się i będziecie się kłócić? Spory wewnętrzne są zgorszeniem – nie tylko dla maluczkich. Nie ma sensu wypominać sobie jakichś zdrad. Nie pamiętasz, Andrzeju, że Piotr Rybak też w pewnym momencie zdradził. Przebaczono mu jednak. Rozejrzyj się dokoła i popatrz, że współpracując zgodnie z Pawłem (tym spod Damaszku), zbudowali olbrzymie dzieło, którego „bramy piekielne (...) nie przemogą". Zgadzam się z Wami, że to pewien ideał, ale czy nie należy go podglądać i czerpać z jego mądrości? Wzywam Was zatem do pojednania i publicznego pogodzenia się.
Wzywam do tego także Ciebie, drogi Antoni. Czy nie możesz tak po prostu usiąść z Andrzejem i porozmawiać? Po co wymieniacie poglądy poprzez media? Nie będziesz rozmawiał z czterdziestolatkiem? To wyślij do niego któregoś z zastępców. Bartosz, Tomasz, Michał – oni są mniej więcej równolatkami. Na pewno znajdą z Andrzejem wspólny język. Rozmawiając ze sobą spokojnie i wymieniając się argumentami, osiągniecie więcej, a przede wszystkim unikniecie niepotrzebnych napięć.
Beato! Martwi mnie bardzo Twoje milczenie.