Sebastian Gajewski: Polityka już nie musi być estetyczna

PiS odwołuje się do tu i teraz, nie podejmuje wyzwań, które czekają nas w przyszłości. Nie ma próby zbudowania nowego systemu emerytalnego. Stworzenie takiego sprawiedliwego systemu to zadanie dla nas - mówi Sebastian Gajewski z Centrum Daszyńskiego.

Aktualizacja: 05.10.2017 16:15 Publikacja: 05.10.2017 13:29

Sebastian Gajewski, Centrum Daszyńskiego

Sebastian Gajewski, Centrum Daszyńskiego

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Rz: Czy też uważasz, że porażka Zjednoczonej Lewicy świetnie wpisała się ogólnoeuropejską tendencję? Lewica wszędzie dostaje baty.

To prawda, choć można też wskazać kraje, w których lewica rządzi i odnosi sukcesy.

Jakie?

Wygrała na katolickiej i konserwatywnej Malcie.

Bardziej niż o Malcie wolałbym porozmawiać o tym, co się dzieje w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Francji i oczywiście Polsce.

Nie neguję tego, że lewica znalazła się w poważnym dołku. Kryzys jest oczywisty.

SPD, wasza siostrzana partia z Niemiec, ma najniższe poparcie w historii.

Postulaty, które tworzyły agendę programową lewicy w całej Europie Zachodniej przez kilkadziesiąt lat, zostały spełnione. Inne stały się częścią wspólną programów wszystkich partii mainstreamowych. Z kolei postulaty światopoglądowe lewicy na Zachodzie są dziś oczywistością. Nikt nie kwestionuje praw reprodukcyjnych kobiet czy możliwości zawierania związków przez osoby homoseksualne.

Z tego punktu widzenia to lewica ma w Polsce jeszcze dużo do roboty.

Bardzo dużo, ale widzimy, że ten proces zachodzi również w Polsce. Dziś postulat związków partnerskich staje ważny nie tylko dla lewicy, ale i liberalnego centrum. Mamy polityków PO, którzy...

...boją się związków partnerskich jak ognia.

Oczywiście, że się boją, ale 15 lat temu nie byłoby do pomyślenia, żeby jakiś poseł Platformy zgłaszał taki projekt, a teraz jest to ważne dla jednego z nurtów w tej partii. Jest jeszcze Nowoczesna, która mówi, że jest liberalna obyczajowo. Centrum przejmuje hasła lewicy. Podobnie jest w sprawach gospodarczych. Sukces zachodnioeuropejskiego państwa dobrobytu polegał właśnie na realizacji postulatów socjaldemokracji. Dzisiaj te hasła są własnością wszystkich.

To jak wam w SLD idzie to wymyślanie się na nowo, bo na razie widzę głównie obronę esbeckich emerytur i utyskiwanie nad dekomunizacją ulic? Co to ma wspólnego z nowym pomysłem na lewicę?

Przede wszystkim nie emerytur esbeków, tylko wszystkich, których dotknęła ta ustawa. Odnosi się ona też do ludzi, którzy ofiarnie pracowali w służbach mundurowych i byli pozytywnie zweryfikowani po 1989 r. Zdecydowana większość z nich nie miała nic wspólnego z SB. Zresztą obrona tych osób nie wynika z sympatii do nich, tylko z tego, że SLD stoi na straży praw nabytych. Ich ochrona to standard w każdym demokratycznym państwie prawnym.

Nie czarujmy się. Bronicie swoich.

Nie, bronimy państwa prawa. Nie mamy w programie jakieś szczególnej sympatii do jakiejkolwiek grupy zawodowej. Nasze działania wynikają z tego, co robi PiS. Partia rządząca narzuca tematy, do których odnosi się opozycja.

Byłeś kiedyś na procesach esbeków? Bo ja parę razy byłem. Zeznaje były opozycjonista, który wygląda na zabiedzonego dziadka, a obok stoją jego dawni oprawcy: opaleni, wymuskani i w drogich ciuchach. I teraz zadajmy sobie pytanie, czy tak to powinno wyglądać?

Zgadzam się, że są osoby, których emerytury mogą budzić wątpliwości. Jeśli komukolwiek udowodni się, że popełniał na służbie przestępstwa lub dopuszczał się niegodziwości, należy obniżyć mu świadczenie. Ale tylko jemu, a nie wszystkim na zasadzie odpowiedzialności zbiorowej.

Co praktycznie nigdy się nie działo. A jednak ci, którzy walczyli o niepodległą Polskę powinni dostać od państwa więcej niż ich oprawcy.

Pełna zgoda. Tylko jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Dziś pracę na rzecz nielegalnych organizacji walczących o wolność uwzględnia się przy ustalaniu prawa do emerytury i okresu składkowego. Podobnie jak czas pozbawienia wolności za działalność polityczną. Cała ta dyskusja wynika z niezrozumienia systemu emerytalnego. W Polsce są dwa systemy: ubezpieczeniowy i zaopatrzeniowy. Ustawodawca chciał, by osoby, które pracowały w służbach mundurowych, były w systemie zaopatrzeniowym, gdzie jest bardzo korzystny sposób naliczania świadczeń. I tak jest, choć budzi to emocje.

A to nie postulatem lewicy jest przywracanie sprawiedliwości?

Zgadzam się, że w konkretnych przypadkach może to budzić poczucie niesprawiedliwości. Ci, którzy popełniali przestępstwa na służbie, powinni mieć prowadzone postępowanie, które mogłoby się kończyć odbieraniem świadczeń.

Mogłyby... To może już wróćmy do wymyślania lewicy na nowo.

Rzeczywistość na rynku pracy jest inna niż w czasach, gdy lewica święciła największe triumfy. Nie ma już powrotu do modelu zatrudnienia, gdy po skończeniu szkoły szliśmy do pracy i w jednym miejscu byliśmy w stanie doczekać emerytury. Dzisiaj rynek pracy jest znacznie bardziej dynamiczny i elastyczny. Zmienił się styl życia i nasze potrzeby. Młode pokolenie nie wyobraża sobie, by pracować u jednego pracodawcy przez całe życie. Zmieniamy prace i miewamy przerwy w zatrudnieniu. Wielkim wyzwaniem jest teraz stworzenie takiej regulacji stosunków pracy i zabezpieczenia społecznego, która będzie realizować lewicowe wartości.

No dobrze, a macie już jakieś recepty?

Wszędzie na świecie lewica wraca do swego kanonu, do podstawowych wartości, jak choćby równość. Jeśli mówimy więc o rynku pracy, to musi on zostać tak uregulowany, żeby każdy człowiek miał takie same prawa, bez względu na to, czy pracuje na takiej czy innej umowie.

To nie wiem, dlaczego SLD nie ma na sztandarach hasła, że zlikwiduje śmieciówki. Warunki są idealne, a wszystko macie podane na tacy, bo jak pisze Rafał Woś, „to nie jest kraj dla pracowników".

Tylko co to znaczy likwidacja umów o dzieło? Ja patrzę na to jako prawnik. Umowa o dzieło, a także indywidualna działalność gospodarcza mają swoje miejsce w systemie prawa i na rynku pracy.

Pytam raczej o sytuację, gdy ktoś od kilku lat przychodzi do pracy na osiem godzin i wykonuje stałą pracę.

To powinien być zatrudniony na etat.

Ale często nie jest.

Ta sprawa jest oczywista i SLD ma to w programie od zawsze. Za rządów Sojuszu w 2002 r. wprowadzono klauzulę, która w założeniu miała być domniemaniem stosunku pracy. Niestety, wywrócił ją potem Sąd Najwyższy.

Przypomnijmy, że to jednak SLD uelastyczniał formy zatrudnienia w Polsce.

Na tym polegają mądre reformy rynku pracy. W tamtych czasach rząd SLD starał się go uelastycznić, ale robił to mądrze. Z jednej strony chronił pracowników, z drugiej – tych, którzy ich zatrudniali. To przez orzecznictwo Sądu Najwyższego w Polsce ustalenie stosunku pracy graniczy z cudem. W dodatku za czasów Platformy przez osiem lat Państwowa Inspekcja Pracy praktycznie nie zajmowała się legalnością zatrudnienia. W 2011 r. w całym kraju inspektorzy wystąpili tylko 41 razy z powództwami o ustalenie stosunku pracy osób, które były niezgodnie z prawem zatrudnione na tzw. śmieciówkach. Ale nie zapominajmy, że mamy też mnóstwo ludzi w naszym wieku, którzy wcale nie chcą mieć etatu.

Ile poznałeś kobiet w okolicach trzydziestki, które nie chciałyby mieć etatu?

Kobiety nie zawsze chcą pracować w godzinach „od do" w jednym miejscu przez wiele lat...

Ale chcą mieć święty spokój, gdy zajdą w ciążę.

Konstytucja gwarantuje prawo do ochrony macierzyństwa tylko kobietom zatrudnionym na etat czy wszystkim?

Wszystkim.

Ale w praktyce jest inaczej. Każda kobieta powinna mieć w równym stopniu zagwarantowaną ochronę i na przykład urlop rodzicielski. Każdy powinien mieć prawo do wypoczynku, prawo do zrzeszania się w związkach zawodowych, prawo do ochrony zdrowia. Lewica powinna pracować nad regulacjami dotyczącymi rynku pracy, które będą gwarantować konstytucyjne prawa pracownicze wszystkim w równym stopniu, bez względu na podstawę zatrudnienia. Nie może być podziału na lepszych i gorszych pracowników, nawet jeśli niektórzy upatrywali w tym sposobu na bycie zieloną wyspą.

Na moje oko to lewica ma obecnie na świecie dwa nurty. Jeden to powrót do starych wartości i robią to Bernie Sanders i Jeremy Corbyn, a drugi to zapoczątkowane w połowie lat 90. szukanie trzeciej drogi. W Polsce ten pierwszy nurt reprezentuje Razem, a SLD ten drugi.

Ten podział na dwa nurty to pieśń czasów, które powoli się kończą.

Chyba zaczynają.

Kończą. Te dwie wizje socjaldemokracji łączy to, że reagują na problemy czasów minionych. Dlatego nie jest to alternatywa, o której chciałbym mówić. Na pewno lekiem dla lewicy jest powrót do korzeni, ale nie do starych haseł programowych. Chodzi o takie wartości i cele, które leżą u źródeł socjaldemokratycznego kanonu, jak: równość, sprawiedliwość społeczna czy ochrona pracownika. To z nich wynikały szczegółowe postulaty programowe. Lewica wymyśli się na nowo, gdy zrozumie, jak zaaplikować te wartości do współczesnych czasów.

A jak nie Marks to kto? Kogo wy tam towarzysze czytacie? Piketty'ego?

Piketty jest inspirujący, ale takich autorów jest więcej. Ciekawą pozycją jest choćby „Duch równości" Richarda Wilkinsona i Kate Pickett. Lewicowi intelektualiści dostrzegają zjawiska wcześniej przemilczane, jak na przykład wzrost nierówności. Nikt z nich nie ma jednak roszczenia, by zbudować kompleksową receptę na rzeczywistość. To jest już rola polityków. Bez takiej wizji nie rządzisz tylko administrujesz.

I tak było za Platformy.

Te czasy już za nami.

Słusznie minione?

I tak, i nie. Platforma była postrzegana jako partia, która gwarantuje modernizację. Po prostu chodziło o to, by wybudować autostrady i aquaparki. Zresztą w 2001 r. to SLD wygrał jako partia, która gwarantuje kolejny etap skoku cywilizacyjnego, czyli wejście do Unii Europejskiej. W latach 90. najwięcej oferowała Unia Wolności, bo ludzie chcieli, żeby polityka była tak estetyczna, jak ta w Europie Zachodniej. Te etapy się skończyły.

A jak się zaczął?

Czas partii, które mają programy, a w nich postulaty, których realizację można dostrzec we własnym portfelu. Tusk miał hasło, że Polska zasługuje na cud, a tak naprawdę mówił Polakom, że tych cudów nie ma. Umowa była prosta: ja wam wybuduje autostrady, a wy, jak chcecie, żeby było wam lepiej, to weźcie sobie kredyt, kupcie mieszkanie albo wyjedźcie do Anglii. Komorowski po prostu wyartykułował przekaz tamtych czasów. To wynika też z tego, że przez 25 lat byliśmy społeczeństwem aspiracyjnym. Przeciętny człowiek myślał kategoriami kogoś, kim chciałby być.

A teraz już się tym kimś stał?

Albo się tym kimś stał, albo wie, że się tym kimś nie stanie. W związku z tym po prostu patrzy na swój portfel. Platforma miała gruby program wyborczy, którego nie realizowała. Jej przeciętny wyborca nie miał poczucia sprawczości, czyli czegoś, co ma wyborca PiS. Oni realizują swój program.

Kiedyś było tak, że wyborcy woleli, żeby Tusk nie realizował własnych obietnic, niż żeby Kaczyński realizował swoje. To się zmieniło.

Tak, ale kiedyś obietnice Kaczyńskiego były mniej pociągające. PiS odwoływał się do kwestii symbolicznych i do bezpieczeństwa, mówił o układach i korupcji. Gdyby dziś tak budował swój przekaz, to nie wygrałby wyborów. Program 500+ jest lewicowym pomysłem. Ma cechy uniwersalnego świadczenia, a takie właśnie postuluje w Europie socjaldemokracja.

Nie jest uniwersalny, bo nie dostają go na przykład samotne matki.

To powinno być naprawione i lewica to postuluje, ale mówię ogólnie. 500+ nie stygmatyzuje osób mniej zamożnych, a klasie średniej i wyższej daje czytelny sygnał, że państwo uznaje ich wysiłek w wychowaniu dzieci. Jednak sama polityka społeczna PiS jest bardzo wycinkowa, odwołuje się do tu i teraz. PiS nie podejmuje wyzwań, które czekają nas w przyszłości. Nie ma próby zbudowania nowego systemu emerytalnego. Stworzenie takiego sprawiedliwego systemu to zadanie dla lewicy.

Chyba jeszcze nie wszyscy się zorientowali, jak niskie będą mieć emerytury.

Bardzo niskie i w dodatku nie ma w tym ich winy.

To będzie dopiero frustracja...

W obecnym systemie można świetnie zarabiać i mieć potem głodową emeryturę. Wymyślenie odpowiedzialnego systemu jest po prostu niezbędne. Pokolenie, którego ten problem głównie dotyczy, jest jeszcze aktywne zawodowo.

Wolnorynkowcy mają tu odpowiedź: III filar. A lewica?

III filar to nie jest odpowiedź. Im mniej elementów kapitałowych w systemie emerytalnym, tym lepiej. Polska bardzo słusznie wycofała się z OFE. Emerytury nie mogą opierać się na indywidualnym oszczędzaniu i stopie zwrotu z inwestycji. Takie rozwiązania nie gwarantują stabilnych świadczeń na godziwym poziomie. Przyszłością pewnie będzie jakaś forma emerytury obywatelskiej.

A po co jest nam potrzebne Centrum im. I. Daszyńskiego?

Lewica potrzebuje eksperckiego wsparcia i my je oferujemy. Staramy się zresztą nie tylko wspierać polityków, ale i kształtować debatę publiczną. Jako naukowcy reprezentujący różne dziedziny chcemy inspirować rzeczową debatę po lewej stronie sceny politycznej.

I SLD was słucha?

W większości kwestii. Współpracowaliśmy przy projekcie reformy sądownictwa. SLD przedstawił własne rozwiązania. Myślę jednak, że wszystkim partiom w Polsce brakuje merytorycznego wsparcia.

Bardziej opłaca się inwestować w PR niż w think tanki.

To prawda, ale polityka nie polega tylko na wizerunku i estetyce. Sensem polityki jest nie tylko zdobywanie i utrzymywanie władzy, ale też rządzenie – przedstawianie konkretnych rozwiązań. Do tego jest już potrzebne wsparcie eksperckie.

Były pomysły, by zmusić partie do wydawania więcej na ekspertów i analizy, tylko problem z tym, że musiałaby to przegłosować same partie.

Obecnie muszą przeznaczać od 5 do 15 proc. na fundusz ekspercki. To rozwiązanie jest dobre, choć pewnie wszyscy byśmy sobie życzyli, by partie wydawały jeszcze więcej na zaplecze intelektualne.

— rozmawiał Piotr Witwicki (dziennikarz Polsat News)

Sebastian Gajewski (rocznik 1988) jest doktorem nauk prawnych, członkiem zarządu socjaldemokratycznego think tanku Centrum im. Ignacego Daszyńskiego.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Rz: Czy też uważasz, że porażka Zjednoczonej Lewicy świetnie wpisała się ogólnoeuropejską tendencję? Lewica wszędzie dostaje baty.

To prawda, choć można też wskazać kraje, w których lewica rządzi i odnosi sukcesy.

Pozostało 98% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Luna, Eurowizja i hejt. Nasz nowy narodowy sport
Plus Minus
Ubekistan III RP
Plus Minus
Wielki Gościńcu Litewski – zjem cię!
Plus Minus
Aleksander Hall: Ja bym im tę wódkę w Magdalence darował
Plus Minus
Joanna Szczepkowska: Racja stanu dla PiS leży bardziej po stronie rozbicia UE niż po stronie jej jedności