Liberalne elity III RP postulują wolność słowa i dlatego przyzwalają na antychrześcijańskie bluźnierstwa czy przedstawianie bohaterów polskiego podziemia antykomunistycznego jako zbrodniarzy. Inaczej się jednak sprawa ma, kiedy ktoś podnosi problem nadreprezentacji osób pochodzenia żydowskiego w ruchu komunistycznym i snuje rozważania nad tym, czy czynnik narodowościowy mógł w przypadku tych ludzi mieć istotne znaczenie dla ich angażowania się w aparat przemocy. Za tego rodzaju intelektualne wycieczki można nad Wisłą oberwać od czołowych środowisk opiniotwórczych i zostać antysemitą numer jeden.