Wielu z nich wszak do dziś uważa, że wszystkie problemy gospodarcze, które pojawiają się na świecie, wynikają z tego, że pomysły tego duetu nie zostały jeszcze dosłownie wcielone w życie.
Woś w swej książce pisze o dzisiejszej wersji kapitalizmu, który zjada własny ogon – wielkie korporacje, chcąc być bardziej konkurencyjne, tną koszty osobowe, pogarszając warunki pracy, ale też ograniczając płace. W efekcie zaś pracownicy, którzy są równocześnie konsumentami, mają mniej pieniędzy, by konsumować, w efekcie zaś duże firmy muszą szukać oszczędności i tak koło się zamyka. Posługując się statystykami, Woś pokazuje, że w czasach po kryzysie pracujemy jeszcze więcej niż wcześniej (a pracujemy najwięcej w historii, pominąwszy okres po rewolucji przemysłowej w XIX wieku) wcale nie zarabiając więcej. PKB rośnie, lecz nie rośnie udział wynagrodzeń w PKB, co – zdaniem Wosia oznacza – że zyskują właściciele kapitału, zaś świat pracy, czyli znaczna większość ludzkości, na tym nie korzysta.