Podstawą dla prac autorki są przede wszystkim poszczególne książki pisarza, ze szczególnym uwzględnieniem „Nowego Światu i okolic". Trochę brakuje szerszego ujęcia niektórych wątków, np. bardziej pogłębionej analizy „Małej apokalipsy", całościowej charakterystyki losów pisarza zwłaszcza od lat 60. do lat 90. czy też szerszej odpowiedzi na pytania, dlaczego tak często niektóre pytania o przeszłość zbywał on sformułowaniami w rodzaju: „pamiętam, że było gorąco".

Największą wartością tych esejów jest oddanie klimatu Nowego Światu, Pałacu Kultury czy ulicy Górskiego z perspektywy autora „Czytadła". Może i jest to trochę konwencja „Znacie? To posłuchajcie", ale trzeba przyznać, że niniejsza książka pozostawiająca trochę do życzenia w zakresie przytaczania faktów świetnie oddaje emocje. Między innymi wiążące się z przyjaźnią Konwickiego z Dygatem, jego relacjami z żoną czy poczuciem osamotnienia pod koniec życia. Im późniejszego etapu życia pisarza dotyczą kolejne eseje, tym są one lepsze i ciekawsze. Tak jak opis ostatniego okresu życia Konwickiego. Mimo że historię tę opowiadano już wiele razy, w różny sposób, pod piórem Sadkowskiej-Mokkas trasa Blikle – Plac Trzech Krzyży – Czytelnik odżywa i wciąga.

Może na wyrost twórca „Małej apokalipsy" jest określany jako „kronikarz Warszawy". Nie był to Wierzyński przyznający, że każdy spacer po Warszawie groził mu nowym wierszem. Niewątpliwie jednak legendarne codzienne spacery Konwickiego same w sobie miały trochę poezji. Głównym walorem „Cudzoziemca tranzytowego" jest oddanie tej poetyckości.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95