Tegoroczna edycja, która była poświęcona muzyce reformacji i kontrreformacji, przypomniała, jak mocno w przeszłości muzyka była związana z wydarzeniami religijnymi i politycznymi. I to nie tylko przyjmując impulsy od bieżących wydarzeń, ale również wpływając na to, jak toczyły się losy świata. W Jarosławiu wystąpiły m.in. estoński zespół „Linnamuusikud", czeski „Ritornello" czy polsko-niemiecka grupa „The schoole of night".

Ich koncertów mogli słuchać nie tylko zgromadzeni w Jarosławiu uczestnicy festiwalu; jego przebieg, tak jak od wielu lat, transmitowała radiowa Dwójka. Jednak Pieśń Naszych Korzeni od zawsze była czymś dużo więcej niż tylko cyklem koncertów. O wyjątkowości tego festiwalu decydują warsztaty, prelekcje, spotkania i nabożeństwa, podczas których można poznać i przynajmniej w małym stopniu poczuć jak organiczny związek łączył muzykę z codziennym życiem naszych przodków.

Wśród grających muzykę dawną artystów od kilkudziesięciu lat coraz popularniejszy staje się tzw. nurt wykonawstwa historycznego. Jego zwolennicy dążą do jak najwierniejszego wykonywania utworów z przeszłości, między innymi posługując się prawie dokładnie takimi samymi instrumentami, na jakich grano wtedy tamte utwory. Ale to przecież tylko dźwięk. Żeby naprawdę zrozumieć sens muzyki dawnej ważniejszy od narzędzi jest też kontekst. Chorał wybrzmi w pełni jedynie w murach kościoła, a melodia jutrzni – wczesnym rankiem. Muzyka to w końcu przecież nie tylko dźwięk, ale to, co się z nami dzieje, kiedy go słyszymy.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95