Celowo zaczynam mój list do Was tymi słowami Siewcy, bo boję się, że ten spór między Andrzejem i Antonim wymknie się spod kontroli i stanie powodem do zgorszenia dla maluczkich. Niepokoję się o to tym bardziej, że w tych dniach miałem okazję towarzyszyć Waszym żołnierzom w drodze do Matki. Pośród wielu próśb, jakie do Niej zanosili, powtarzała się ta o odsunięcie szkodników z armii oraz o mądrość dla tych, którzy nią zarządzają. Wydaje mi się, że powinniście zwrócić na to uwagę. Andrzej chyba przytomnieje, ale gdzie są inni? Źle się dzieje, gdy polityka i wojny między Wami wchodzą między tych, którzy mają Was bronić.

Jesteście w świecie znakiem sprzeciwu, ale nie powinniście ciągle chwytać za miecz. Nie mówię, że macie zaprzestać walki. Próbuję Wam raczej powiedzieć, że nie wolno Wam walczyć między sobą. Macie być mocni, ale siłą potęgi Siewcy! Macie się oblec – jak pisał Paweł do braci w Efezie – w zbroję Bożą, biodra i pancerz sprawiedliwości macie opasać prawdą, a w „każdym położeniu" brać „wiarę jako tarczę, dzięki której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego". Zapytacie jakie pociski? Pychę, gniew, zazdrość, chciwość... Pełno tego pośród Was.

Przeszliście w tych dniach czas próby. Oto braci Waszych dotknęła wielka tragedia. Wielu z Was zadaje pytania, gdzie był Siewca, dlaczego do tego dopuścił. Nie wiem. Nie znajduję odpowiedzi na te pytania. Wiem jednak, że nie wolno na to wszystko patrzeć jak na jakąś karę. To bardzo ważne doświadczenie dla Was, z którego winniście wyciągnąć naukę. I boli mnie bardzo, że gdy jedni spóźnili się z pomocą i nie potrafią uderzyć się w piersi, to drudzy – miast ruszyć ze wsparciem dla poszkodowanych – wytykają pierwszym błędy. To jest właśnie klasyczny przykład widzenia belki w oku brata i niezdolność dostrzeżenia drzazgi we własnym! Czyż w tej sytuacji nie powinniście odrzucić wzajemnych uprzedzeń i choć na moment zaprzestać waśni? Czyż widząc błąd brata, nie powinno się upomnieć go najpierw w cztery oczy, a gdy nie posłucha, zrobić to przy świadkach, a „jeśli i tych nie usłucha", donieść Kościołowi? Tymczasem Wy przyjmujecie całkiem inną metodę.

Z tygodnia na tydzień, Bracia moi, staję się coraz większym pesymistą. Zastanawiam się, jaki los czeka Rzeczpospolitą, którą Siewca powierzył mej opiece. Ten mój niepokój wynika z tego, że ponad tysiąc lat opiekuję się Wami. Raz wychodzi mi to lepiej, raz gorzej, ale jakoś dotąd dawaliście się prowadzić właściwą drogą. Problem w tym, że jest w Was coś, co nie pozwala Wam wyciągnąć nauki z wcześniejszych doświadczeń. Po wielekroć popełniacie te same błędy, wchodzicie nieustannie do tej samej rzeki i nie zabieracie ręki z ognia. Jak długo Siewca na to pozwoli?

Anioł Polak