Rz: Czy polityka jest dla pana jak narkotyk? Wypadł pan z parlamentu w 2001 roku, ale latami starał się pan wrócić na Wiejską.
Nie. Polityki nie lubię i coraz bardziej mnie brzydzi. Dla mnie polityka jest jedynie środkiem do celu, jakim jest roztropna zmiana. Znam prawie wszystkich polityków, szczególnie tych, którzy byli posłami. Przykładowo z Donaldem Tuskiem byłem przez dziesięć lat w parze pingpongowej w Sejmie. Uważam, że ludzie ciekawi, ideowi zostali w zdecydowanej większości z bieżącej polityki wyparci. Poziom parlamentarzystów jest bardzo niski, bo wybierają ich liderzy partyjni. Nawet ci utalentowani posłowie nie mogą rozwinąć skrzydeł, bo obawiają się reakcji swoich szefów. A poza tym dużo lepiej słyszalny jest nasz głos, jako weteranów walki o niepodległość, choć jesteśmy poza Sejmem. Istnieje też nasza reprezentacja parlamentarna, czyli Koło Solidarności Walczącej marszałka seniora Kornela Morawieckiego.