Bogusław Chrabota: Polskie fatum, czyli hańba elit

O polskim fatum przypomnieli piłkarze. Rzekomo najlepsze pokolenie piłkarskie w historii, naszpikowane, jeśli nie gwiazdami, to przynajmniej ważnymi graczami solidnych europejskich klubów, zachowało się tak jak wszyscy poprzednicy od pamiętnego 1982 r., czyli zawiodło.

Publikacja: 13.07.2018 18:00

Co mamy po buńczucznych zapowiedziach „wizjonerów" a la Macierewicz, który tylko gadał o tysiącach d

Co mamy po buńczucznych zapowiedziach „wizjonerów" a la Macierewicz, który tylko gadał o tysiącach dronów, śmigłowcach i nowoczesnej armii?

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Tego najbardziej się bałem, gryzącego wstydu za Polaków. Nie braku sukcesu, ten był tylko w sferze marzeń. Bałem się, że odezwie się fatum, że wynoszone pod niebiosa, nażelowane gwiazdy wyjdą na rosyjskie boiska ze splątanymi nogami i będą musiał się wstydzić. Niestety, moje obawy się sprawdziły. Większość reprezentacji narodowych na tych fenomenalnych mistrzostwach przynajmniej walczyła, gryzła trawę, a nasi? W nędznym stylu wygrali tylko tradycyjnie mecz „o honor". Nikt ich w Rosji nie żałował, nikt nie zapamiętał, jedyne, co zostało, to wstyd. To pocztówka z rosyjskiego mundialu, która trafia jako kolejna do klasera.

Ale przecież polskie fatum ma ostatnio dużo więcej do powiedzenia językiem narodowego wstydu. Bo czyż nie jest absurdalne i upokarzające, że odrodzona po komunizmie państwowość, ledwie kilka lat po swoich największych sukcesach, jakimi były restytucja demokracji, odrodzenie zdrowej gospodarki, członkostwo w NATO, w końcu wymarzona akcesja do Unii Europejskiej, nagle staje się europejskim outsiderem? Kraj, który do niedawna był punktem odniesienia dla całego regionu i wzorcem ścieżki do Europy, ląduje na jej oślej ławce z uruchomioną po raz pierwszy w historii Unii procedurą ochrony praworządności. Na dodatek przeorany tak głębokimi podziałami, że wydobycie się z nich przypomina próby wyjścia z matni.

Halo! Skądś to znam. Czyż dzisiejsza Polska nie przypomina fatalnie podzielonej II Rzeczpospolitej, która nie potrafiła się wyrwać ze śmiertelnego zwarcia endecji z sanacją, czego byliśmy zarazem niemymi świadkami i ofiarami? Jaki był koniec, każdy wie i trzeba było mieć nadzieję na początku kolejnego okienka polskiej wolności, że fatum tym razem się nie odezwie, dawne podziały zostaną zapomniane i uda nam się stworzyć nowoczesne, umiejące współpracować społeczeństwo. Jednak nie, polskie fatum okazało się silniejsze. Umiejętność współdziałania legła na ołtarzu podziałów.

Jak silne jest polskie fatum? Od pewnego czasu opisujemy w „Rzeczpospolitej" stan polskiej armii, zwłaszcza jej uzbrojenia. Bliższy rzut oka na realia musi wywołać gęsią skórkę. Flota jest w stanie permanentnego kryzysu. Z wszystkich trzech okrętów podwodnych jeden (najstarszy) stoi na cumie w porcie i programowo się nie zanurza. Dwa pozostałe, z norweskiego demobilu, mają łącznie stuletnią metryczkę i pewnie mogłyby być zatopione z lekko uzbrojonego kajaka. Korweta „Ślązak" (primo voto Gawron) jest budowana od 14 lat i jeśli zostanie w końcu zwodowana, to ze szczątkowym uzbrojeniem. Z tysiąca posiadanych czołgów, wszystkie (sic!) są przestarzałe i permanentnie niemodernizowane. Mamy w tej dziedzinie takie braki, że właśnie przywrócono do służby kilkadziesiąt pamiętających czasy Układu Warszawskiego T-72, które miały być sprzedane do Jordanii.

Pucowanie staroci ma miejsce nie tylko w przypadku czołgów, ale nawet stalowych hełmów, których kilkadziesiąt tysięcy zlecono przemalować i przywrócić do służby. Nie tylko dla poprawienia samopoczucia szefów MON, ale po prostu z biedy. Polskie fatum? Aż zęby bolą, kiedy się wylicza wszystkie te kuriozalne przypadki niechlujstwa i lekkomyślności. Analogia z II Rzeczpospolitą byłaby naturalna. Jest jednak nieadekwatna, bo nawet wtedy, rzutem na taśmę w latach 1936–39 niemal w całości udało się wykonać ambitny Plan Czteroletni Eugeniusza Kwiatkowskiego, dzięki któremu Polska dorobiła się Centralnego i Warszawskiego okręgów przemysłowych, Gdyni, Stalowej Woli i Dębicy. A co mamy po buńczucznych zapowiedziach „wizjonerów" a la Macierewicz, który tylko gadał o tysiącach dronów, śmigłowcach i nowoczesnej armii? Niewydolną Polską Grupę Zbrojeniową? Miliony wyrzucone na nieruchawy projekt WOT? Czołgi od defilad? W przypadku jakiegokolwiek konfliktu jesteśmy bardziej bezbronni niż w 1939 r. i łez nie osuszą kupione jeszcze przez Leszka Millera samoloty F-16 czy szybujący śmiało w przyszłość zakup amerykańskich baterii Patriot.

Piszę w tytule o hańbie elit, bo uważam, że to ich wspólna wina. Polski po 1989 r. nie zawiedli zwykli obywatele. Wciąż się rozwijamy dzięki ich ciężkiej pracy i przedsiębiorczości, wysiłkowi i uporowi. Zawiodły elity, których nie stać było na wzajemny szacunek i szacunek dla państwa. Kolejne formacje polityków dochodziły do władzy dzięki opluwaniu poprzedników i ich dorobku. Zapomniano, jak ważna dla ciągłości państwa jest kontynuacja. Za każdym razem, zawsze marnując wcześniejszy dorobek, próbowano budować państwo od początku. Polskie fatum zdaje się nie mieć końca.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Tego najbardziej się bałem, gryzącego wstydu za Polaków. Nie braku sukcesu, ten był tylko w sferze marzeń. Bałem się, że odezwie się fatum, że wynoszone pod niebiosa, nażelowane gwiazdy wyjdą na rosyjskie boiska ze splątanymi nogami i będą musiał się wstydzić. Niestety, moje obawy się sprawdziły. Większość reprezentacji narodowych na tych fenomenalnych mistrzostwach przynajmniej walczyła, gryzła trawę, a nasi? W nędznym stylu wygrali tylko tradycyjnie mecz „o honor". Nikt ich w Rosji nie żałował, nikt nie zapamiętał, jedyne, co zostało, to wstyd. To pocztówka z rosyjskiego mundialu, która trafia jako kolejna do klasera.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Portugalska rewolucja goździków. "Spotkałam wiele osób zdziwionych tym, co się stało"
Plus Minus
Kataryna: Ministrowie w kolejce do kasy
Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków