Odbierając nagrodę za swój spektakl „Goła baba" zrealizowany na żywo, zaskoczyłam widzów antyrządowym wierszykiem rodem z mojej sztuki. I rzeczywiście tym samym wykreśliłam się z listy nowych elit. Nie znaczy to oczywiście, że otworzył się krąg starych elit. Jeszcze kilka dni temu zadzwoniła do mnie żona znakomitego filmowego aktora. Jest zniesmaczona, zgorszona. Zagrałam z tym aktorem w filmie „Volta". Zaskoczona przekazała mi, że choć wypowiadał on tam dwa zdania i jest prawie niewidoczny, a ja zagrałam dużą rolę, to jego nazwisko i zdjęcie jest na plakacie, a mojego nie ma. Nie ma – potwierdziłam – wszyscy grający są wymienieni oprócz mnie. Spytała, jak to możliwe – a ja jej odpowiedziałam, że jestem przyzwyczajona, i że da się z tym żyć.