19 sierpnia w wieku 79 lat zmarł Janusz Głowacki. Przypominamy biografię twórcy, która ukazała się w czerwcowym "Plusie Minusie".

Autorka od lat wypracowała sobie markę w przygotowywaniu artystycznych biografii i trzeba przyznać, że zwykle mierzy się z postaciami dla naszej kultury znaczącymi i wielowymiarowymi. Stąd książki poświęcone Erwinowi Axerowi, Kazimierzowi Kutzowi, Annie Dymnej czy Januszowi Gajosowi.

Baniewicz, pisząc je, łączy ducha romantyczki z pracowitością pozytywistki, a czasem okrasza dociekliwością dziennikarza śledczego. Tak jest i tym razem. A postać Janusza Głowackiego jest – trzeba przyznać – wyjątkowo barwna. Głowacki – jak zauważa Baniewicz – „sprawdził się jako wrażliwy ironista, czuły szyderca, autor żartów powtarzanych latami, ale też jako cynik, skandalista, nihilista, choć moralista. Był specjalistą od ciągnięcia łacha, królem rodzimego nudyzmu, obiektem kobiecych westchnień, wyrocznią mody męskiej, ozdobą bankietów i premier".

Czytając tę książkę, mamy okazję poznać mocno pogmatwane losy bohatera, jego chwile triumfu, przeżywane wątpliwości. Ale przede wszystkim determinację i siłę autokreacji. Nikt, kto nie ma talentu idącego w parze z poczuciem własnej wartości, nie mógłby osiągnąć tak wiele jak on. Jak potwierdza biografia Baniewicz, Głowacki, zwany przez przyjaciół Głową, szybko nabrał amerykańskiego sznytu. O swych sukcesach mówi niemal od niechcenia, choć zawsze bardzo uważnie bada reakcje odbiorcy. Książkę wydawnictwa Marginesy dobrze się czyta, co nie oznacza, że szybko ma się ją „z głowy".

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95