Tomasz P. Terlikowski: Standardy ludzkie czy tylko zwierzęce

Spór o komunię świętą dla rozwodników w ponownych związkach, a także ten dotyczący katolickiego nauczania moralnego o aktach homoseksualnych, dotyka nie tylko spraw dogmatycznych (nieomylności Pisma Świętego, rozumienia grzechu ciężkiego, pojmowania Eucharystii), ale także rozumienia człowieka. A doskonale pokazał to – we wstępie do książki Daniela Mattsona „Dlaczego nie określam siebie gejem" – kard. Robert Sarah.

Aktualizacja: 25.06.2017 15:35 Publikacja: 23.06.2017 18:00

Tomasz P. Terlikowski: Standardy ludzkie czy tylko zwierzęce

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

Afrykański kardynał odpowiedzialny w Kurii Rzymskiej za liturgię przypomniał, że osoby homoseksualne są powołane do czystości, a także dodał, że ci, którzy uznają, że nie są oni do niej zdolni, w istocie ich poniżają. Określając czystość jako „cnotę każdego ucznia", prefekt Kongregacji ds. Liturgii podkreśla, że duchowni, którzy nie wzywają homoseksualistów do życia w czystości, pozbawiają ich pełni Ewangelii. „Pomijanie twardych słów Jezusa i Jego Kościoła nie jest miłosierdziem" – zaznaczył kardynał. „Nie możemy być bardziej współczujący czy miłosierni niż Pan Jezus, który do kobiety przyłapanej na cudzołóstwie wypowiedział dwa przesłania: nie potępiam cię, idź i nie grzesz więcej" – dodał.

Te mocne słowa można i trzeba odnieść także do osób rozwiedzionych w ponownych związkach. I w tym przypadku czystość – a to oznacza najpierw wstrzemięźliwość od stosunków seksualnych, a z czasem także rozwiązanie, jeśli to możliwe, nowych związków – jest ich drogą. Akt seksualny, ale także wspólne życie małżeńskie (które jest szersze niż seksualność) zarezerwowane jest bowiem dla małżonków i takie jest od zawsze nauczanie Kościoła i Ewangelii. Ani papież, ani synod, ani konferencje episkopatu – co nieustannie podkreśla inny watykański hierarcha kard. Gerhard Müller – nie mogą tego zmienić, bo nie mają władzy nad nauczaniem Jezusa Chrystusa, Pisma Świętego i Tradycji Kościoła.

Ale nie o tym, tym razem, chciałem napisać. O wiele istotniejsze jest co innego. Otóż przeciwnicy tego nauczania – także ci wewnątrz Kościoła – przekonują, że takie wymagania mogą być nie do zrealizowania przez zwykłych ludzi, a zatem jako ideały powinno się je zachowywać, ale jako realne wskazania do życia powinny być luzowane. Problem polega tylko na tym, że rozumując w ten sposób, niewątpliwie poniża się i osoby homoseksualne, i rozwodników w ponownych związkach, i osoby w wolnych związkach, bowiem zakłada się, że nie są one w stanie zachować wstrzemięźliwości, że pragnienia seksualne, pożądanie, popęd seksualny są od nich zwyczajnie silniejsze i nie będą oni w stanie ograniczyć ich, ukierunkować i podporządkować swojej woli.

W ten jednak sposób sprowadza się człowieka do poziomu zwierzęcia, które nie jest w stanie kontrolować swojego popędu, które musi go realizować. Tak się zaś składa, że klasyczne (wcale nie tylko katolickie, ale także greckie, rzymskie, buddyjskie czy konfucjanistyczne) podejście jest zupełnie inne. Otóż wszystkie wielkie religie, a także wszystkie wielkie systemy etyczne, od starożytności poczynając, zakładają, że człowiek tym właśnie różni się od zwierzęcia, że potrafi kontrolować swoje popędy. Do tego wychowywać trzeba i dzieci, i dorosłych, a przede wszystkim samych siebie. Oczywiście istnieją ludzie, którzy nie są w stanie tego zrobić, ale to ludzie albo uzależnieni (choćby od seksu), albo z ograniczoną poczytalnością. Trudno jednak uznać, że ogromna większość zarówno osób rozwiedzionych, jak i homoseksualistów to takie przypadki. To byłoby dla nich obraźliwe, a przede wszystkim głęboko niesprawiedliwe.

I dlatego Kościół powinien pozostać przy swojej nauce. Prostej i jasnej, niekiedy wymagającej (bo nie ulega wątpliwości, że życie w czystości może być wielkim wyzwaniem), ale za to traktującej człowieka jak człowieka, a nie jak zwierzę.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Afrykański kardynał odpowiedzialny w Kurii Rzymskiej za liturgię przypomniał, że osoby homoseksualne są powołane do czystości, a także dodał, że ci, którzy uznają, że nie są oni do niej zdolni, w istocie ich poniżają. Określając czystość jako „cnotę każdego ucznia", prefekt Kongregacji ds. Liturgii podkreśla, że duchowni, którzy nie wzywają homoseksualistów do życia w czystości, pozbawiają ich pełni Ewangelii. „Pomijanie twardych słów Jezusa i Jego Kościoła nie jest miłosierdziem" – zaznaczył kardynał. „Nie możemy być bardziej współczujący czy miłosierni niż Pan Jezus, który do kobiety przyłapanej na cudzołóstwie wypowiedział dwa przesłania: nie potępiam cię, idź i nie grzesz więcej" – dodał.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Walka o szafranowy elektorat
Plus Minus
„Czerwone niebo”: Gdy zbliża się pożar
Plus Minus
Dzieci komunistycznego reżimu
Plus Minus
„Śmiertelnie ciche miasto. Historie z Wuhan”: Miasto jak z filmu science fiction
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Plus Minus
Irena Lasota: Rządzący nad Wisłą są niekonsekwentnymi optymistami