Ale rozumiem, że im za to płacą, niektórym nawet sporo. Ale jeszcze bardziej dziwią mnie fani, mam wśród nich kilku przyjaciół, którzy nie tylko przeżywają pewne mecze bardziej niż narodziny własnego dziecka, ale na dodatek pamiętają spotkania, które miały miejsce przed ich urodzeniem.
Byłam kiedyś świadkiem, gdy dwóch moich przyjaciół, jedni z najmądrzejszych ludzi jakich spotkałam: Walter L. i Levan B. w wielkim podnieceniu toczyło uczoną debatę, w której pojawiały się takie nazwiska jak Ricardo Zamora i Ferenc Puskás. Po ustaleniu, że obaj wszystko wiedzą, wdali się w techniczne szczegóły, kto i kiedy powinien był inaczej kopnąć. Rozumiem, że dla niektórych czytelników bolesne może być czytanie niepoważnego felietonu na tak poważny temat, ale fani sportowi mi się ostatnio narazili.
Jeszcze mniej niż piłką nożną interesuję się hokejem; tam faceci ganiają za malutkim krążkiem, a gdy go nie widzą – co jest naturalne – okładają się kijami. Absurd. Niestety, drużyna Washington Capitals wygrała w zeszłym tygodniu najważniejszy chyba mecz i zdobyła trofeum Stanley Cup. Piszę niestety, bo nieświadoma tego, czym żyją mieszkańcy mojego miasta, wybrałam się tego dnia na jego drugi koniec do teatru. Metro wyrzuciło mnie na powierzchnię wcześniej niż chciałam i okazało się, że wylądowałam w środku miasta, w dodatku w kwadracie ulic zamkniętym dla ruchu samochodowego.
Kwadrat miał boki długości mniej więcej pięciuset metrów. Wewnątrz kwadratu kłębił się rozradowany tłum kibiców. Mecz miał zacząć się dwie godziny później, w dodatku w Las Vegas, ale w centrum miasta, w dzień roboczy, rozstawiono olbrzymie ekrany, a kibice na razie chodzili od baru do baru.
Wewnątrz kwadratu nie było widać policji, która stała na obrzeżu i bezradnie tłumaczyła kierowcom, że nie ma jak objechać, bo zrobił się megakorek. Nie próbuję przypodobać się prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu, ale od wielu lat mam kłopoty z kolanem i z rozpaczą zrozumiałam, że muszę kuśtykać dalej, nie licząc na autobus czy tym bardziej taksówkę. Do teatru doszłam po godzinie, ale zdążyłam.