Mamy sukces na mistrzostwach. Polska drużyna dała nam powody do dumy, walczyła do ostatniej chwili, nie odpuszczając w żadnym pojedynku. Wygraliśmy z Niemcami i Francuzami, tylko w starciu z Włochami nam się nie udało. Ale i tak możemy pogratulować naszym zawodnikom i reprezentacji. We florecie.
No i po meczu. A może i po mundialu. Porażka z Senegalem była tak spektakularna, że wielu podejrzewa, chyba słusznie, iż współpracę z reprezentacją nawiązała Polska Fundacja Narodowa. Oni nie przepuszczą żadnej okazji, żeby strzelić samobója.
Nie pomogła błyskawica we włosach Lewandowskiego ani żadna ze 100 kampanii reklamowych, w których wzięli udział nasi piłkarze. Nie pomogło zaklinanie rzeczywistości i opowieści o sile polskiej reprezentacji. Tradycji stało się zadość: nasi rozpoczęli mundial w kompromitującym stylu, przegrywając 2:1 z Senegalem. W czasach naszej podstawówki powiedzielibyśmy, że jesteśmy w futbolu 100 lat za Murzynami. Ale w czasach politycznej poprawności to chyba nie wypada.
Swoją drogą kamera jednej ze stacji telewizyjnych wychwyciła, jak senegalscy kibice po meczu sprzątają swój sektor. I to nas trochę dziwi. Po co sprzątać, jak Polacy sami się pozamiatali?
Ale są też dobre wiadomości. Nie tylko Polacy się kompromitują, Niemcy też. W pierwszym meczu mundialu przegrali z Meksykiem. No, może nie grali aż tak źle jak nasi, ale tak źle to nikt nie zagrał.