Z jednej strony podobają nam się jego słowa o tym, że Kościół ma być jak „szpital polowy", a księża mają „pachnąć owcami". Z drugiej z niepokojem słuchamy jego słów o uchodźcach, drżymy, że zmieni doktrynę Kościoła w odniesieniu do osób żyjących w ponownych związkach itp. Wielu dało się wyprowadzić w pole tezom Antonia Socciego, które zawarł w książce „Czy to naprawdę Franciszek?". Socci podważał w niej m.in. prawidłowość wyboru papieża, udowadniał też, że Franciszek to liberał, który robi to, co mu każą niemieccy kardynałowie.
Wypaczony obraz Franciszka dociera do nas głównie za pośrednictwem mediów, które na lewo i prawo komentują jego – najczęściej wyrwane z kontekstu – wypowiedzi. Ale jest też druga strona medalu. Język, którym posługuje się Kościół, stał się kostyczny, nie jest dopasowany do współczesnego świata. W efekcie jego przesłanie, wypływające z nauki Chrystusa, nie może się przebić. Ludzie przestają rozumieć to, co mówią księża. Wybór na papieża kardynała Jorge Mario Bergoglio w jakimś stopniu zrewolucjonizował Kościół. Nowy papież zaczął posługiwać się jasnym, łatwo przyswajalnym językiem, a hierarchii dostarczył wielu wskazówek do tego, jak w XXI wieku głosić Ewangelię.
Problemy te doskonale diagnozuje ks. dr hab. Robert Nęcek, rzecznik krakowskiej kurii i kierownik Katedry Edukacji Medialnej na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w swojej najnowszej publikacji „Edukacja medialna w nauczaniu społecznym papieża Franciszka". To nie pierwsza książka tego autora, która przybliża nauczanie papieża. Tym razem ks. Nęcek podkreśla, że klucz do jego odczytania tkwi w tym, że papież jest jezuitą. Nie waha się przed stwierdzeniem, że ten pontyfikat przypomina działalność św. Ignacego z Loyoli. Wskazuje, że po wystąpieniu Lutra hierarchia kościelna skupiła się na odpieraniu zarzutów i tworzeniu ksiąg zakazanych, a jezuici stawiali na edukację i z konsekwencją realizowali swoją misję. Dziś, podczas gdy duża część duchownych zamknęła się w zakrystiach, papież mówi, że trzeba iść na peryferia i robić wszystko, by nikogo nie stracić.
Drugi klucz do odkrycia Franciszka ks. Nęcek widzi w tzw. dokumencie z Aparecidy. I to prawda, bo bez przeczytania dokumentu końcowego VII Konferencji Generalnej Episkopatów Ameryki Łacińskiej z roku 2007, którego współautorem był kard. Bergoglio i do którego dziś często się odwołuje, jego zrozumienie będzie trudne.
Ksiądz Nęcek przyznaje, że papież nigdzie nie mówił nic o „edukacji medialnej", ale dokonując krytycznej analizy jego tekstów, dochodzi do wniosku, że jest ona jednym z priorytetów Franciszka. Papież wskazuje na zagrożenia, jakie niesie ze sobą brak krytycyzmu w stosunku do mediów, ale jednocześnie podkreśla, że są one ważnym elementem ewangelizacji i Kościół musi z nich korzystać.