14 czerwca 1956 roku rutynowy zazwyczaj rejs LOT z Londynu do Warszawy miał charakter szczególny. Na pokładzie douglasa DC-3 leciał do Polski niezwykły pasażer: Stanisław Mackiewicz. Błyskotliwy publicysta i pisarz polityczny, używający pseudonimu Cat, redaktor wileńskiego „Słowa", monarchista, konserwatysta i germanofil, przez dwie kadencje poseł na Sejm z ramienia sanacyjnego Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem. Zanim „Schleswig-Holstein" oddał pierwszą salwę w kierunku Westerplatte, za swoją bezkompromisową krytykę polityki epigonów Piłsudskiego zdążył jeszcze zasmakować przez kilkanaście dni Miejsca Odosobnienia w Berezie Kartuskiej.
Opuścił Polskę po agresji sowieckiej. Dotarł do Paryża, gdzie powołany został przez prezydenta Władysława Raczkiewicza w skład Rady Narodowej. Po upadku Francji wraz z władzami RP przedostał się do Londynu. Nieprzejednany wróg komunizmu, zawzięcie zwalczał piórem i czynem politykę premierów Władysława Sikorskiego i Stanisława Mikołajczyka, zbyt ugodową w jego ocenie wobec Sowietów. Po zakończeniu wojny pozostał w Anglii. Przez kilka lat wydawał „rewizjonistyczny" tygodnik „Lwów i Wilno", walcząc o zmianę jałtańskiego porządku politycznego i terytorialnego.
Był czołowym działaczem skupiającego Kresowiaków Związku Ziem Północno-Wschodnich RP, uosobieniem litewskiego szlagona – i bezkompromisowym obrońcą emigracyjnego legalizmu, ciągłości prawno-konstytucyjnej władz polskich na uchodźstwie z władzami II RP, uzasadniającej ich prawo do formalnego i faktycznego reprezentowania państwa polskiego.
Podczas kryzysu prezydenckiego latem 1954 roku został mianowany przez Augusta Zaleskiego premierem i ministrem spraw zagranicznych i dzięki swej niespożytej energii i przebojowości, działając praktycznie w pojedynkę, uratował jego prezydenturę, co zresztą miało zaciążyć na dalszych dziejach uchodźstwa. Zniechęcony skłóceniem i brakiem perspektyw kierowanego przez siebie ośrodka rok później złożył dymisję. Po blisko 17 latach emigracji wracał do kraju rządzonego przez komunistów i odartego z Kresów. Wracał na stałe.
Gwiazda na Okęciu
Z punktu widzenia władz warszawskich powrót do Polski Ludowej postaci tej miary stanowił spektakularny sukces w prowadzonej od roku ogromnym nakładem sił i środków „kampanii repatriacyjnej". Każdy powracający emigrant legitymizował władze PRL. Jednak głównym celem akcji, daleko ważniejszym niż powrót Polaków do kraju, było pogłębienie rozbicia uchodźstwa, zakwestionowanie sensu jego istnienia jako zorganizowanej siły politycznej. Mackiewicz znakomicie wpisywał się w ten scenariusz. Tym bardziej że swoją decyzję przedstawiał jako akt polityczny, gest sprzeciwu wobec porzucenia sprawy polskiej przez mocarstwa zachodnie i jałowości emigracyjnych wysiłków. Ostatni artykuł, jaki opublikował przed opuszczeniem Londynu, niósł w tytule jednoznaczne przesłanie: „Tu nie ma nadziei".