Drugi post, po polsku, odwoływał się do artykułu z portalu wpolityce.pl. „Czy to wszystko, co Platforma robiła i mówiła w związku z tragedią smoleńską, to był tylko teatr? Czy grali pod scenariusz?". Mój komentarz brzmiał: „Ale czy nikt nie rozumie, że ta informacja jest po stokroć ważniejsza od przemówienia premier Szydło o uchodźcach i powinna pójść w świat w obcych językach?".
Moje komentarze, jak widać, były nadzwyczaj umiarkowane, ograniczały się do problemów ekshumacji i pochwały sceptycyzmu. Dla mnie Facebook jest forum, na którym zamieszczam informacje i próbuję skłonić ewentualnego czytelnika do refleksji. Byłam więc zdziwiona, gdy pod oboma postami rozpętała się burza, którą w końcu przerwałam. Przeciwnicy PiS – jak sami się przedstawiali – w tekstach dużo dłuższych niż mój wpis próbowali przede wszystkim przekonać mnie, że uległam niezrozumiałej gorączce, że to, co piszę, to nonsens, że samolot rozbił się o brzozę, a gdy wracałam do problemów ekshumacji, polemiści pisali: „cyrk polityczny", „gra polityczna", „komu to potrzebne" , „bajki o zamachu", „znęcanie się nad ofiarami i ich rodzinami trwa już siedem lat... przerażające okrucieństwo" itp. Wymiana zdań wyglądała na przykład tak:
„T: Kolejne manipulacje Sekty Smoleńskiej.... :(",
„Ja: Coooo? Myślisz że nocami sekta chodziła po cmentarzach, odlutowywała trumny i mieszała zawartość?",
„T: Nie, ale te ekshumacje to tylko gra polityczna".