Irena Lasota: Usprawiedliwienie sceptyków

Zamieściłam niedawno na Facebooku dwa posty. Jeden, po angielsku, odwoływał się do artykułu o zmieszanych szczątkach znalezionych w grobach ofiar Smoleńska, a mój komentarz mówił: „Po siedmiu latach sceptycy zostali usprawiedliwieni. Rosja nie przeprowadziła właściwego śledztwa rozbicia samolotu pod Smoleńskiem, w którym zginął prezydent Polski Lech Kaczyński i 94 wysoko postawionych osób. Co dalej?".

Aktualizacja: 09.06.2017 18:17 Publikacja: 09.06.2017 00:01

Irena Lasota: Usprawiedliwienie sceptyków

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Drugi post, po polsku, odwoływał się do artykułu z portalu wpolityce.pl. „Czy to wszystko, co Platforma robiła i mówiła w związku z tragedią smoleńską, to był tylko teatr? Czy grali pod scenariusz?". Mój komentarz brzmiał: „Ale czy nikt nie rozumie, że ta informacja jest po stokroć ważniejsza od przemówienia premier Szydło o uchodźcach i powinna pójść w świat w obcych językach?".

Moje komentarze, jak widać, były nadzwyczaj umiarkowane, ograniczały się do problemów ekshumacji i pochwały sceptycyzmu. Dla mnie Facebook jest forum, na którym zamieszczam informacje i próbuję skłonić ewentualnego czytelnika do refleksji. Byłam więc zdziwiona, gdy pod oboma postami rozpętała się burza, którą w końcu przerwałam. Przeciwnicy PiS – jak sami się przedstawiali – w tekstach dużo dłuższych niż mój wpis próbowali przede wszystkim przekonać mnie, że uległam niezrozumiałej gorączce, że to, co piszę, to nonsens, że samolot rozbił się o brzozę, a gdy wracałam do problemów ekshumacji, polemiści pisali: „cyrk polityczny", „gra polityczna", „komu to potrzebne" , „bajki o zamachu", „znęcanie się nad ofiarami i ich rodzinami trwa już siedem lat... przerażające okrucieństwo" itp. Wymiana zdań wyglądała na przykład tak:

„T: Kolejne manipulacje Sekty Smoleńskiej.... :(",

„Ja: Coooo? Myślisz że nocami sekta chodziła po cmentarzach, odlutowywała trumny i mieszała zawartość?",

„T: Nie, ale te ekshumacje to tylko gra polityczna".

Chociaż nie lubię uczestniczyć w dyskusjach pod swoimi wpisami, tym razem argumentowałam, że w 2010 roku rząd PO twierdził, że wszystko zostało doskonale sprawdzone i prześledzone przez Rosjan i że nie ma potrzeby, aby Polacy wtrącali się do czegokolwiek mającego związek ze Smoleńskiem. Powoływano się na nieistniejące lub nieobowiązujące umowy międzynarodowe zabraniające Polsce prowadzenia śledztwa czy otwierania zalutowanych w Rosji trumien. Obecne ekshumacje pokazały, że Rosjanie byli co najmniej niechlujni, a polski rząd co najmniej mówił nieprawdę. Jeśli jedni i drudzy kłamali w tej sprawie, to można zakładać, że mogli też kłamać w innych sprawach. Nie trzeba być zwolennikiem teorii bomby, żeby zakładać, że zamiast brzozy mogło być cokolwiek innego. Na przykład nietrzeźwy kontroler lotu czy choćby lecący bocian, którego siła uderzenia byłaby większa niż ta w przypadku brzozy.

Ta dyskusja na Facebooku, czy raczej wymiana zdań, uzmysłowiła mi, jak bardzo Polska jest podzielona i jak fakty nie odgrywają w dyskusji zbyt dużej roli.

Tym, co doprowadziło do obecnych podziałów, na pewno są wszystkie niedopowiedzenia i niejasności po 10 kwietnia i widoczna uległość rządu wobec Rosji. W 2013 roku ówczesny prezes PAN, profesor nauk technicznych Michał Kleiber zaproponował konferencję-dyskusję na temat przebiegu i przyczyn katastrofy smoleńskiej. Taką, podczas której naukowcy zwracaliby się do siebie per „panie kolego" i dyskutowali o jakichś sinusach czy cosinusach, z których nie musiałabym nic rozumieć, ale oni by ustalili swoje konsensusy (lub ich brak). Pomysł wywołał niemal histerię dominującej wówczas gazety i prorządowych mediów. Profesor Kleiber odwołał jednak konferencję, gdy sfery rządzące jednoznacznie oznajmiły, że żadne dyskusje naukowe nie wchodzą w grę, co oznaczało, że na konferencji nie pojawiliby się naukowcy z co najmniej jednej „opcji naukowej" (to brzmi zabawnie). Myślę, że w grę wchodziła też obrona Polskiej Akademii Nauk. PAN jest instytucją jakoby niezależną, ale utrzymuje się z pieniędzy rządu, który wówczas był nieprzychylny konferencji i jednoznacznie dawał do zrozumienia, że fundusze można zawsze obciąć.

A szkoda, że do takiej konferencji nie doszło trzy czy cztery lata temu. Teraz będzie jeszcze trudniej.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Drugi post, po polsku, odwoływał się do artykułu z portalu wpolityce.pl. „Czy to wszystko, co Platforma robiła i mówiła w związku z tragedią smoleńską, to był tylko teatr? Czy grali pod scenariusz?". Mój komentarz brzmiał: „Ale czy nikt nie rozumie, że ta informacja jest po stokroć ważniejsza od przemówienia premier Szydło o uchodźcach i powinna pójść w świat w obcych językach?".

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków
Plus Minus
O.J. Simpson, stworzony dla Ameryki
Plus Minus
Upadek kraju cedrów