24 marca przypada 37. rocznica zamordowania arcybiskupa San Salvadoru i obrońcy praw człowieka Oscara Romero. Przypominamy sylwetkę biskupa, która ukazała się w "Plusie Minusie" w maju 2015 roku.
W tę sobotę decyzją papieża Franciszka zostanie beatyfikowany arcybiskup San Salwador Óscar Arnulfo Romero, zamordowany w 1980 r. w trakcie odprawiania mszy świętej. Beatyfikacja ikony teologii wyzwolenia budzi w części Kościoła w Polsce emocje wpisujące się w spory o papieża Franciszka. Wśród katolików o konserwatywnych poglądach nie brakuje takich, którzy postrzegają to wydarzenie jako przejaw ocenianych przez nich negatywnie reformatorskich tendencji kojarzonych z obecnym pontyfikatem. Błąd w tym wypadku polega na tym, że życie salwadorskiego męczennika interpretowane jest w kontekście XX-wiecznej historii Kościoła w Polsce. Tymczasem Ameryka Łacińska zmagała się z innymi problemami niż Europa Środkowa.
Skręt w lewo
Bardzo niewielu nawet zaangażowanych katolików wie cokolwiek o życiu arcybiskupa Romero. W roku 1977 został on mianowany metropolitą stolicy kraju przy aplauzie armii i latyfundystów, a protestach dołów społecznych. Wcześniej był biskupem Santiago de Maria – jednej z prowincjonalnych diecezji, gdzie z perspektywy władz się sprawdził.
Ziemia w Salwadorze należała do 14 rodzin, bezrolni mieszkańcy wsi nie mieli innej możliwości niż praca za łyżkę jedzenia na plantacjach kawy, bo przemysł praktycznie nie istniał. Oligarchia ziemska sprzeciwiała się nawet umiarkowanym pomysłom reformy rolnej (w tym proponowanemu przez opozycyjną chrześcijańską demokrację), utrzymując porządek na obszarach wiejskich za pomocą paramilitarnych oddziałów. Dlatego to ówczesna salwadorska elita rządząca odpowiada za skręt nastrojów społecznych w lewo, który się wtedy dokonał.
Kościół w tej sytuacji nie potrafił się odnaleźć. Hierarchowie – nie chcąc popierać aktów przemocy, najpierw spontanicznych, potem inicjowanych przez organizacje chłopskie ciążące z czasem ku jedynemu wrogowi junty, jakim byli komuniści – poprzez swoją bierność stawali się filarem porządku społecznego, podważając wiarygodność swojego świadectwa Ewangelii. W systemach autorytarnych neutralność oznacza opowiedzenie się po stronie przemocy i tak się zdarzyło w Salwadorze.