Cieślik & Górski: Słownik na długi weekend

Flaga, grill, orędzie, a także inne tradycje i obyczaje długich weekendów w Polsce.

Publikacja: 04.05.2018 15:00

Cieślik & Górski: Słownik na długi weekend

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

1 maja – tzw. Święto Pracy, ustanowione po to, aby można było nie pracować. Kiedyś była to okazja, żeby pospacerować na świeżym powietrzu w pochodzie. Później nikt nie miał pomysłu, co z tym zrobić, ale na szczęście wynaleziono długi weekend, który jest jedynym świętem łączącym wszystkich Polaków.

2 maja – dzień, który należało wymazać z kalendarza, bo nie przypada wtedy żadne święto. Udało się. Dzięki temu powstał Dzień Flagi.

3 maja – to tego właśnie dnia, roku Pańskiego 1791, uchwalono pierwszą polską konstytucję, która obowiązuje do dzisiaj. Przynajmniej zdaniem Ryszarda Petru. To właśnie na tę konstytucję zamach przeprowadził PiS, i to tak skutecznie, że w roku 1997 uchwalił nową, mimo że nie istniał. Po drodze były jeszcze rozbiory, dwie wojny światowe i PRL. Także za to, bez żadnych wątpliwości, odpowiada PiS.

Dzień Flagi – tego dnia flagi powinny być opuszczone do połowy masztu. Do czasu zakończenia rządów PiS-u.

Grill – patriotyczny obowiązek każdego Polaka, bez względu na to czy ma na imię Janusz czy Brajan. Kiełbasa, kaszanka i karkówka łączą Polaków ponad politycznymi i społecznymi podziałami. Bardziej niż uwielbienie dla Roberta Lewandowskiego i Kamila Stocha. Sezon grillowy rozpoczyna się w okolicach 1 maja. Bez względu na pogodę nic nie może zagrozić nowej świeckiej tradycji. Tradycji, która, co prawda przywędrowała do nas z Niemiec, ale stała się tak polska jak kebab.

Konstytucja – dzięki Jarosławowi Kaczyńskiemu znajomość tego dokumentu stała się powszechna. Zna się na tym co drugi celebryta, jako że największą spośród zbrodni PiS-u jest łamanie konstytucji. Złamana konstytucja to widok, który rozdziera serce każdego uczciwego człowieka, obserwującego, jak w kraju niszczona jest demokracja i odbierana jest wolność. Kiedy w Polsce zatriumfują siły światła i rozsądku, konstytucja będzie dodawana do wyprawki dla niemowląt. Zamiast 500+.

Maj – miesiąc długich weekendów. Zdarza się, że w ciągu czterech tygodni przypadają aż dwa. Ten drugi związany jest z Bożym Ciałem, które niestety jest świętem ruchomym. Najlepiej byłoby je unieruchomić i wtedy maj byłby prawie cały wolny, ale na Kościół nie ma rady. Nawet konstytucja to na księży za mało.

Orędzie – jako że na początku maja jedni grillują na mrozie, a inni marzną w kurortach, okres od 1 do 3 maja to idealny termin na wygłoszenie telewizyjnego przemówienia przez najważniejsze osoby w państwie. Tradycję tę rozpoczął wiele lat temu ówczesny premier Donald Tusk, wygłaszając, w ogrodzie, orędzie zwane grillowym.

Pary – majówka to pierwszy poważny sprawdzian dla par, które poznały się zimą. Wyjeżdżając w góry czy na Mazury, testują nowy związek całodobowo. Dopiero wtedy okazuje się, że on dzień w dzień pije, a z nią nie ma o czym rozmawiać. Choć może być też odwrotnie.

Pogoda – miłą tradycją majówek jest to, że tuż przed nimi pogoda się załamuje. Tymczasem turyści uwiedzeni wcześniejszymi upałami zabierają ze sobą tylko T-shirty i japonki. Z każdym kilometrem w stronę morza czy gór robi się coraz chłodniej, na miejscu jest kilka stopni i deszcz, dlatego koniec majówki witamy jako wybawienie. A za rok historia się powtarza.

Remont – „korzystając z długiego weekendu drogowcy przeprowadzą długo oczekiwany remont...". Wszyscy znamy tę frazę, zwłaszcza że prawdopodobnie chodzi o wylotówkę albo ważny most, przez który chcemy przejechać. Jest to dobry trening przed wakacyjnymi korkami na autostradach i w popularnych kurortach.

Strajk – majówka to idealna pora dla pracowników lotnisk, żeby zagrozić strajkiem i coś wywalczyć. Turyści w strachu i niepewności do końca, poddana takiemu szantażowi dyrekcja łatwiej idzie na ustępstwa. Jest to mały przedsmak wakacyjnych przygód w rodzaju bankructwa biura podróży.

Tłum – w tych dniach mamy wrażenie, że Polska i Europa są naprawdę przeludnione. W restauracji bezradnie rozglądamy się za jakimkolwiek wolnym stolikiem, Morskie Oko jest otoczone gapiami jak miejsce wypadku, tylko na plaży jest przyjemnie pusto. Może dlatego że wieje, pada, a temperatura jest bliska zera.

Weekend – teoretycznie jest to koniec tygodnia, czyli sobota i niedziela. Ale nie w Polsce. U nas weekend może zacząć się we wtorek, a skończyć w poniedziałek i trwać dowolną ilość dni. Od trzech do dziesięciu. Co jest nieoficjalnym rekordem świata. Taki weekend zwany jest długim. Bo jak mawia Paolo Coelho, bohater słynnej serii memów, długi weekend jest długi i przypada w weekend.

Robert Górski, Kabaret Moralnego Niepokoju, autor serialu „Ucho Prezesa"

Mariusz Cieślik, Program 3 Polskiego Radia

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

1 maja – tzw. Święto Pracy, ustanowione po to, aby można było nie pracować. Kiedyś była to okazja, żeby pospacerować na świeżym powietrzu w pochodzie. Później nikt nie miał pomysłu, co z tym zrobić, ale na szczęście wynaleziono długi weekend, który jest jedynym świętem łączącym wszystkich Polaków.

2 maja – dzień, który należało wymazać z kalendarza, bo nie przypada wtedy żadne święto. Udało się. Dzięki temu powstał Dzień Flagi.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Irena Lasota: Byle tak dalej
Plus Minus
Łobuzerski feminizm
Plus Minus
Żadnych czułych gestów
Plus Minus
Jaka była Polska przed wejściem do Unii?
Plus Minus
Latos: Mogliśmy rządzić dłużej niż dwie kadencje? Najwyraźniej coś zepsuliśmy