Janusz Kapusta wymyślił nową figurę geometryczną – k-dron

Jeżeli czegoś nie można narysować, to tego nie rozumiemy. K-dron to kształt zupełnie inny od tych, które dotychczas znaliśmy. To figura geometryczna łącząca w sobie pozytyw i negatyw, górę i dół. Jest jak trójwymiarowy yin i yang.

Aktualizacja: 01.05.2017 09:54 Publikacja: 28.04.2017 16:00

Gry, elewacje budynków, butelki alkoholu, nakrycia głowy. K-dron ma na razie 168 zastosowań

Gry, elewacje budynków, butelki alkoholu, nakrycia głowy. K-dron ma na razie 168 zastosowań

Foto: Muzeum Miejskie w Zabrzu

W piątek w Hanowerze zakończyła się 70. edycja jednych z największych targów technologiczno-przemysłowych świata: „Hannover Messe 2017". Ponad 6 tysięcy wystawców, firmy z 70 krajów, tysiące gości. W tym roku partnerem targów była Polska. Naszą wystawę, największą na targach, reprezentowało około 200 wystawców. Były kosmiczne łaziki, elektrobusy i startupy. Wielkie zainteresowanie budziło także logo polskiej wystawy, wybrane przez Mateusza Morawieckiego i PARP, przedstawiające K-dron: figurę geometryczną o niezwykłej optyce, którą można przekształcać na nieskończenie wiele sposobów.

– K-dron to kształt zupełnie inny od tych, które dotychczas znaliśmy. To przeoczona 11-ścienna figura geometryczna, łącząca w sobie pozytyw i negatyw, górę i dół. Jest jak trójwymiarowy yin i yang. To połowa piramidy i połowa braku piramidy, złączone w jednym uścisku – mówi Janusz Kapusta, polski odkrywca K-dronu, który wymyślił 168 zastosowań nowej bryły - w architekturze, muzyce, designie i innych dziedzinach. Rysownik dodaje: – Piet Mondrian poświęcił życie prostokątom, paru liniom i kolorom. Ja, jako artysta, poświęciłem życie K-dronowi.

Rowerem po nieskończoność

Nowy Jork, Piąta Aleja na Manhattanie. W scenerii drapaczy chmur powiewały biało-czerwone baloniki i flagi. Były też żupany, tradycyjne stroje ludowe i parasolki z orzełkiem, śpiewy i tańce. 5 października 2008 r. zebranym na pochodzie ponad 80 tys. ludzi humory nadzwyczaj dopisywały. Radośnie manifestowali dumę ze swego pochodzenia. Olbrzymie zdziwienie budziła jedna z makiet. Gapie, spoglądając na bryłę o niezwykłym kształcie, holowaną przez terenowego chevroleta, wyglądali, jakby zobaczyli statek kosmiczny. Zaskoczeni wypytywali, co to jest. W ruch poszły aparaty fotograficzne.

To właśnie w Nowym Jorku 11 stycznia 1985 r. Janusz Kapusta odkrył K-drona. Rysownik, architekt, scenograf, od 20 lat związany z „Rzeczpospolitą", nie mógł wtedy wiedzieć, że jego projekt wkrótce trafi na Paradę Pułaskiego, a w dalszej przyszłości zostanie wizytówką polskiej innowacji na prestiżowych targach w Hanowerze. Czym jednak jest jego odkrycie? Jak do niego doszedł?

Po ukończeniu architektury na Politechnice Warszawskiej Kapusta studiował historię filozofii na Akademii Teologii Katolickiej. Podczas jazdy rowerem na zajęcia zwykł główkować na przeróżne tematy. Pewnego dnia w drodze na wykład zadał sobie pytanie, jak narysować nieskończoność. Zaintrygowany po powrocie do domu zaczął rysować. Efekt końcowy: dwie symetryczne piramidy. Jedna jakby wchodząca w kartkę, druga z niej wychodząca.

Jesienią 1981 r., gdy 30-letni wówczas Kapusta wyjeżdżał do Nowego Jorku, zabrał ze sobą rysunki, które nazwał „Plus minus nieskończoność". Pojechał do USA na zaproszenie pisarza Andrzeja Pastuszka. Po zilustrowaniu jego książki planował wrócić do Polski, ale w międzyczasie wybuchł stan wojenny. Musiał zostać.

Nie znał angielskiego, nie miał prawa do pracy. Obrał sobie za cel: przetrwać. – Chciałem robić cokolwiek, nawet sprzątać. Moje losy potoczyły się jednak szczęśliwie, po dwóch tygodniach pobytu, dzięki Andrzejowi Dudzińskiemu, nawiązałem współpracę z „The New York Times", dostałem też stypendium Fundacji Forda. Miałem swoje wystawy – opowiada Kapusta. Później postawił sobie kolejny cel: dać o sobie znać. Rezultatem była książka „Almost Everybody" z 92 rysunkami.

Trzecim krokiem była chęć zadziwienia Stanów Zjednoczonych. Kapusta przechadzał się ulicami Nowego Jorku, notując kolejne pomysły. Pewnego dnia, przygotowując wystawę swoich prac, dostał z drukarni tysiąc słabej jakości wydruków „Plus minus nieskończoność".

– Położyłem je na stole i zastanawiałem się, co to jest za prowokacja kosmosu, że dostajesz tysiąc rzeczy na nic niepotrzebnych. Zacząłem się im przyglądać – wspomina artysta. Przycinał rysunki i zestawiał ze sobą kwadraty, tworząc niezwykłe dla oka układy. Dwa tygodnie później otrzymał propozycję wzięcia udziału w konkursie na trójwymiarową płytkę z terakoty. Zdał sobie sprawę, że z powstałego dotychczas układu można wycinać trójwymiarowe przedmioty. Spędził całą noc na tworzeniu modeli 3D. – Nad ranem jeden z modeli wpadł w drugi i zniknął. Płytki się dopełniały, były łatwe w transporcie, i to była moja eureka! – mówi o swoim odkryciu Kapusta. Dwa lata później dostał patent na zastosowania K-dronu.

Pierwszą drogą wprowadzenia nowego kształtu w świat była nauka. – Gdy K-dron leżał na stole, miałem poczucie, że odkryłem nowy kształt. Ale słowo „odkrycie" można zostawić Kolumbowi, który odkrył Amerykę, bo Ameryka już była. Jeśli mówię, że coś odkryłem, to gdzie to jest w kosmosie? – pyta retorycznie artysta. Odpowiedź na to pytanie zajęła mu kolejne osiem lat.

Jeżeli podzielimy płaszczyznami sześcian przez wszystkie jego osie symetrii, uzyskamy 48 ostrosłupów. Okazuje się, że gdy zestawimy obok siebie cztery tak podzielone sześciany, to w środku znajdziemy K-dron.

Kolejny związek nowej bryły z nauką odkrył prof. Stanisław Kwapień, matematyk, który zauważył, że czasoprzestrzenny model równania drgającej struny jest powierzchnią K-dronu. Janusz Kapusta odetchnął wtedy z ulgą. – Przedtem wszyscy na mnie patrzyli, jakby chcieli powiedzieć: „Co on próbuje jeszcze powiedzieć? Dwa K-drony tworzą sześcian i... co z tego?".

Rysownik twierdzi, że jeżeli czegoś nie można narysować, to tego nie rozumiemy. – Myślimy modelami. Matematycy oczywiście wybrzydzają i poszli w liczby, pilnują logiki, ale nie wiedzą, o czym mówią. Ja zacząłem się przyglądać figurom, a następnie dochodzić do równań. Jak podam liczbę: 3,1415, to powiesz „Liczba jak liczba". Ale jak powiem, żebyśmy zmierzyli koło, i wtedy wyjdzie, że stosunek obwodu koła do średnicy wynosi 3,1415, to jest to sensacyjne.

W ubiegłym roku, w biuletynie naukowym Wojskowej Akademii Technicznej, ukazał się artykuł zatytułowany „K-dron, jego matematyczne modelowanie i zastosowanie". Współautorami byli m.in. Janusz Kapusta i prof. Jerzy Gawinecki.

Dotychczas do masowej produkcji wprowadzono kilka zastosowań K-dronu w praktyce. to m.in. k-dronowy pustak (Andrzej Czeczot żartował, że powinien się nazywać „Kapustak"), gra logiczna czy globus złożony z dwóch K-dronów, na którym można porównywać powierzchnie krajów położonych na przeciwległych półkulach. – Jeden Australijczyk w rękę mnie pocałował, mówiąc: „Wreszcie wiem, gdzie jesteśmy!" – śmieje się odkrywca.

Zwykły chłopak ze wsi

W roku 2000, piętnaście lat po odkryciu nowej bryły, Kapusta odkrył nowe zasady złotego podziału, jak twierdzi – „najważniejszej proporcji świata". Zaproponował nową interpretację klasycznej konstrukcji geometrycznej, nazywanej Boską harmonią. Kilka lat później, jako jedyny niematematyk, został poproszony przez jedno z japońskich wydawnictw naukowych o napisanie artykułu dotyczącego tego podziału.

– Urodziłem się na wsi. Dorastałem w małym miasteczku. I nagle, gdy dostałem książkę z tym artykułem, miałem poczucie, że gdybym poszedł do wszystkich bibliotek świata i przeczytał wszystkie książki, to nie znalazłbym tego, co sam odkryłem. Wtedy powiedziałem sobie w duchu: może nie jesteś taki głupi, jak myślisz? Robiłem rysunki w „The New York Times" i ciągle byłem niespokojny, że ktoś wie więcej, lepiej mówi po angielsku; męczyły mnie pytania, dlaczego jeszcze nie przeczytałem danej książki, nie byłem w danym miejscu, dlaczego czegoś nie wiem... Dzięki złotemu podziałowi uświadomiłem sobie, że czasem warto zostać ze sobą. Zaakceptować siebie.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

W piątek w Hanowerze zakończyła się 70. edycja jednych z największych targów technologiczno-przemysłowych świata: „Hannover Messe 2017". Ponad 6 tysięcy wystawców, firmy z 70 krajów, tysiące gości. W tym roku partnerem targów była Polska. Naszą wystawę, największą na targach, reprezentowało około 200 wystawców. Były kosmiczne łaziki, elektrobusy i startupy. Wielkie zainteresowanie budziło także logo polskiej wystawy, wybrane przez Mateusza Morawieckiego i PARP, przedstawiające K-dron: figurę geometryczną o niezwykłej optyce, którą można przekształcać na nieskończenie wiele sposobów.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków
Plus Minus
O.J. Simpson, stworzony dla Ameryki
Plus Minus
Upadek kraju cedrów