Niedawno zakończył ostatni sezon w amerykańskiej akademickiej lidze NCAA (National Collegiate Athletic Association). I to jaki sezon! Jego Gonzaga Bulldogs grali wspaniale i po raz pierwszy znaleźli się w wielkim finale. Szkoda, że w tym najważniejszym meczu, z North Carolina Tar Heels, okazali się minimalnie słabsi.
Mogli to oglądać również polscy kibice, Polsat Sport transmitował zmagania Final Four, czyli Wielkiej Czwórki. Zainteresowanie tym wydarzeniem polskiej telewizji wskazuje, jak daleko zaszedł Karnowski. W Stanach tzw. marcowe szaleństwo, czyli finisz rozgrywek NCAA, to faktycznie szaleństwo i swoisty fenomen: finał oglądało na stadionie blisko 80 tysięcy kibiców.
W finałowym meczu Karnowski nie zachwycił, pudłował na potęgę, ale i tak po sezonie odebrał nagrodę dla najlepszego środkowego NCAA imienia Kareema Abdul-Jabbara. Skoro Polak to najlepszy środkowy w NCAA, a najlepsi gracze z tej ligi trafiają do NBA, to gdzie już wkrótce powinien grać nasz rodak? Niestety, to byłoby za proste. Nie będzie łatwo dostać się na salony. Wydawało się, że spróbuje tego już dwa lata temu, ale wtedy, po analizie wszystkich za i przeciw, postanowił pozostać na studiach. W ubiegłym roku doznał ciężkiej kontuzji pleców, potrzebna była operacja, którą przeszedł w sylwestrową noc. Sytuacja była poważna, decyzja amerykańskich lekarzy o operacji niespodziewana, rodzice w Polsce, syn dzwoni z pytaniem, czy dać się operować, a nie chodzi o wycięcie migdałków, tylko o kręgosłup. Mama fizjoterapeutka ma wątpliwości, ale co robić, trzeba zaufać lekarzom. Nawet nie wiedzieli wówczas, czy syn w ogóle wróci do grania. Wrócił i znowu był wielki. Amerykanie kochają takie powroty.
Broda na Twitterze
W Polsce Karnowski grał we Władysławowie (Szkoła Mistrzostwa Sportowego) i Tarnobrzegu (ekstraklasa), ale już wtedy chciał do Ameryki. Drzwi do kariery uchyliły się w czasie mistrzostw świata do lat 17 w Hamburgu. Tylko Amerykanie byli wtedy lepsi od Polaków. Mark Few, trener drużyny Uniwersytetu Gonzaga, przyjechał do Polski specjalnie po Karnowskiego i przekonał go, żeby wybrał Spokane, w stanie Waszyngton, na północnym zachodzie USA. Miasto, w którym znajduje się Uniwersytet Gonzaga, ma ponad 200 tysięcy mieszkańców, a mecze koszykarzy Bulldogs (w skrócie Zags) to ulubiona rozrywka miejscowych. Karnowski, dobroduszny olbrzym, szybko przekonał do siebie fanów, a od kiedy nosi imponującą brodę, która zresztą żyje już własnym życiem i ma profil na Twitterze, stał się ich ulubieńcem.
Uniwersytet Gonzaga ma paru wybitnych sportowych absolwentów, najsłynniejszy to filigranowy rozgrywający Utah Jazz, od dawna na emeryturze, John Stockton, który w finałach NBA dwukrotnie mierzył się z Michaelem Jordanem. Kelly Olynyk i Litwin Domantas Sabonis byli kolegami polskiego podkoszowego, a dziś z powodzeniem grają w NBA. Ich drogą chciałby podążyć Karnowski, który trafi do draftu automatycznie, bo tak dzieje się po skończeniu studiów.