Putin wygrał wybory w cuglach, Orbán wygrał wybory w cuglach, tylko u nas jak zwykle stan niepewności. Do tego stopnia, że trzeba było odebrać nagrody. Ustroje się zmieniają, ale jedno pozostaje niezmienne: nadal jesteśmy najweselszym barakiem w obozie.
Swoją drogą jak tylko Orbán wybory wygrał, to natychmiast zaczął dziękować za pomoc Jarosławowi Kaczyńskiemu. Wiedzieliśmy, że potrafi wygrać wybory w Polsce, i to nie wychodząc z domu, ale na Węgrzech? Ciekawe, gdzie jeszcze? Mówi się, że Putin wygrał wybory w Ameryce, dlaczego Prezes miałby być gorszy?
Krystyna Pawłowicz wytłumaczyła posłance Gasiuk-Pihowicz, że ma „mordę", którą otwiera tylko po to, aby obrażać innych. I na tym polega, jej zdaniem, chamstwo lewackie. I to jest zupełnie inny poziom niż chamstwo prawackie.
Oto filmowy hit tygodnia, a może i miesiąca – zapis z kamery przemysłowej pewnego sklepu w Lublinie. Do lokalu wkracza pani z pistoletem, w środku jest tylko jeden klient, który niczym zając kica za skrzynki z piwem. Niby jego prawo, no ale jak się jest oficerem Centralnego Biura Śledczego Policji, to może nawet bez broni wypadałoby się zachować inaczej. Ukryty bohater sceny chowa się skutecznie, tymczasem sprzedawczyni prowadzi negocjacje z napastniczką. Ta w końcu rezygnuje i wychodzi. Jak mamy takie sprzedawczynie, możemy czuć się bezpieczni.
Miłość niejedno ma imię. Zwłaszcza jeśli jest to miłość Polaków do papieża. Oto hitem internetu stał się filmik z zapisem rekonstrukcji zamachu na Jana Pawła II. Cała impreza odbyła się gdzieś pod Tarnowem w miasteczku, którego nazwę przemilczymy. Ponieważ wielu ludzi kochało również prezydenta Lecha Kaczyńskiego, mamy do nich apel: nie róbcie rekonstrukcji katastrofy smoleńskiej. Ani tym bardziej zamachu.
Zapomnielibyśmy, że w ostatnich dniach Polskę odwiedził Frans Timmermans. Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej pielgrzymował od premiera do ministra, od kancelarii do kancelarii, robiąc sobie kolejne zdjęcia z kolejnymi urzędnikami. Wszyscy zapewniali, że chcą kompromisu w sprawie reformy sądów, ale zawsze jest jakieś ale. Krótko mówiąc, nudy na pudy. Ale jak Juncker przyjedzie, a już się zapowiedział, to będą atrakcje. Gdyby sprawę mógł załatwić Kwaśniewski, od razu by była przyklepana. Ale z Dudą? To najwyżej malinowego Reddsa.