Strefa euro jest jak hotel California, z piosenki o tym tytule. Możesz się tam zameldować, ale nie możesz go opuścić – żartował były grecki minister finansów Janis Waroufakis. Czynił wyraźną aluzję do własnego kraju, który bez względu na okoliczności wciąż pozostaje w eurostrefie.
Choć w Berlinie, Atenach i innych europejskich stolicach wielokrotnie sugerowano, że należy się przygotować na Grexit, to Europejska Unia Walutowa trwa niewzruszenie. Nie tylko się nie rozpadła, ale od wybuchu światowego kryzysu zdołała się powiększyć o państwa bałtyckie. Gdy na początku 2012 r. rozmawiałem z niemieckim, eurosceptycznym ekonomistą Bruno Banduletem, autorem książki „Ostatnie dni euro", przekonywał mnie, że Mario Draghi, szef Europejskiego Banku Centralnego zdoła przedłużyć żywot Eurolandu. W jaki sposób? – Pracował kiedyś w Goldman Sachs, więc wie wszystko o alchemii finansowej – mówił Bandulet.
Jego przepowiednia się sprawdziła, a EBC za pomocą wymyślnych instrumentów powstrzymał kryzys zadłużeniowy w Europie. Grecja została spacyfikowana przez wierzycieli, a jej problemy zamiecione pod dywan. Podobnie stało się z wciąż dalekimi od rozwiązania problemami Włoch. Mimo to ostatnio znów słychać głośne rozważania ekspertów na temat możliwego zmniejszenia lub nawet całkowitego rozmontowania strefy euro. Wszak w przedwyborczych sondażach we Francji świetnie sobie radzi Marine Le Pen, kandydatka otwarcie mówiąca, że wyprowadzi swój kraj z Eurolandu. Gdyby doszło do przedterminowych wyborów we Włoszech, ich zwycięzcą byłby pewnie eurosceptyczny Ruch Pięciu Gwiazdek.
Nawet w Niemczech, samym sercu unii walutowej, rośnie poparcie dla sił chcących powrotu do narodowej waluty. Może więc warto zastanowić się nad argumentami eurosceptyków?
Zyski z odchudzenia strefy
Przed wybuchem kryzysu ekonomistów mówiących o wadliwej konstrukcji strefy euro traktowano jak oszołomów. Grecja, Włochy i Hiszpania, czyli państwa najmocniej dotknięte późniejszym załamaniem gospodarczym, były zaś wskazywane jako dowody na sukces, jaki może przynieść narodowym gospodarkom jedna europejska waluta. Kiedy wybuchł kryzys w Grecji ekonomiczny mainstream zaczął przyznawać, że euro ma wady. Ponieważ przez ostatnie siedem lat niewiele zrobiono, by te wady wyeliminować, krytyka konstrukcji strefy euro stała się modnym poglądem.