Po wielu nieudanych próbach i twórczych roszadach (by nie powiedzieć szamotaninach), lada dzień ujrzymy po raz pierwszy dwie najsłynniejsze ikony popkultury w jednym filmie fabularnym. Warner Bros., sfrustrowane kasowymi sukcesami Disneya i Marvela, przenosi na kinowe ekrany świat przedstawiony przez DC Comics. Chwila jak najbardziej historyczna, gdyż o nie byle jakich postaciach mowa. Bez Supermana i Batmana nie sposób sobie wyobrazić panteonu superherosów, władających współcześnie wyobraźnią mas nie tylko w kinie czy komiksach, ale też na ekranach telewizorów i w grach komputerowych.
Czytaj także:
Współczesny odbiorca przyzwyczajony jest do napięć pomiędzy Mrocznym Rycerzem a Człowiekiem ze Stali. Naturalne jest, że uosabiają oni dwa odmienne spojrzenia na sprawiedliwość i rozwiązywanie problemów świata. Jeden myśli o drugim jako o naiwnym harcerzyku, a drugi postrzega swego kolegę po fachu jako socjopatycznego paranoika. Nie zawsze jednak tak było. W latach 40. ubiegłego wieku, gdy wszystko wydawało się bardziej proste i jednoznaczne, nasi superbohaterowie byli jak bracia w wojnie ze zbrodnią i niegodziwością. W wolnych chwilach zaś pomagali dzielnym żołnierzom amerykańskim w dawaniu łupnia Hitlerowi i cesarzowi Hirohito.
Zaloty słodkich idiotek
Redaktorzy DC Comics przyznają, że przez pierwsze pół wieku przygód Batmana i Supermana przyjaźń bohaterów była zarysowana w bardzo powierzchowny sposób. W opowieściach nie było psychologicznej głębi, i gdy czyta się je dziś, to zawstydzają ckliwością, absurdem i niedorzecznością. Między herosami nie było niesnasek, łączył ich szacunek wobec FBI, ONZ oraz innych instytucji zapewniających bezpieczeństwo.
Taka prezentacja obu postaci nie była przypadkowa – wydawnictwo DC Comics pragnęło uchronić swoje komiksy przed sarkazmem i relatywizmem. Pamiętano bowiem wtedy analizy słynnego amerykańskiego psychiatry dr. Fredricha Werthama, który skutecznie przekonał społeczeństwo amerykańskie, iż komiks to medium propagujące zbrodniczy styl życia oraz homoseksualizm.
Z upływem czasu jednak nastąpiły zmiany. Przyczynił się do tego Marvel – konkurencyjne dla DC Comics wydawnictwo komiksowe. Wprowadził do popkultury model superbohatera „realistycznego", uwikłanego w problemy osobiste, nierzadko też popadającego w konflikt ze społeczeństwem. Gdy taki heros spotkał na swej drodze innego trykociarza, to zazwyczaj wywiązywała się pomiędzy nimi walka powodująca dewastację miast i narażająca na niebezpieczeństwo niewinnych ludzi.