Nieco ponad pół wieku po upadku muru berlińskiego Niemiecka Republika Demokratyczna pozostaje właściwie białą plamą na kulturalnej mapie Europy. Z perspektywy czasu można wręcz odnieść wrażenie, że Niemcy Wschodnie nigdy nie istniały. Owszem, enerdowskie pływaczki trafiają czasem do literatury (jedną z nich spotkamy w tomie opowiadań „Puls" wielkiego angielskiego pisarza Juliana Barnesa), a w Polsce dostaliśmy dwa zbiory opowiadań: „Enerdowce i inne ludzie" Brygidy Helbig oraz zupełnie nieudane „Back in the DDR i inne opowiadania" Andrzeja Kasperka. Wydaje się jednak, że podwójne enerdowskie brzemię – nazizmu i komunizmu – podlega całkowitemu wyparciu. Wiąże się to zresztą bardzo mocno z wyraźnie obecnym na wschodzie poczuciem gorszości, które przetrwało do dziś, a także z niemożliwością rozliczenia z historią, bo choć wszechmocna Stasi zatrudniała ledwie 91 tys. etatowych pracowników i miała na swoich usługach niespełna 200 tys. tajnych agentów, to w społeczeństwie panowało poczucie, że służby są wszędzie i wszystko mają pod kontrolą. Niemiecką lustrację chwalono i przeciwstawiano naszej, ale książka Uwe Müllera i Grit Hartmann „Stasi. Zmowa niepamięci" dowodzi, że sukcesy naszych zachodnich sąsiadów są głównie wizerunkowe.
Do niedawna właściwie jedynym znaczącym dziełem mierzącym się z historią NRD, które trafiło do szerszej publiczności, pozostawał znakomity film Floriana Henckela von Donnersmarcka „Życie na podsłuchu", nagrodzony w 2006 roku Oscarem dla najlepszego obrazu nieanglojęzycznego. „Kruso" Lutza Seilera ma szansę stać się drugim takim głosem. W samych Niemczech ta niezwykle wymagająca książka sprzedała się w niemal 400 tys. egzemplarzy. Prawa do tłumaczenia powieści zakupiono w ponad 20 krajach, nagrodzono ją m.in. prestiżową nagrodą Uwe Johnson Preis i najważniejszą w Niemczech Deutscher Buchpreis. Autorowi nie szczędzili pochwał także krytycy, porównując jego dzieło między innymi z „Mistrzem i Małgorzatą" oraz „Czarodziejską górą". I choć może jest w tych zestawieniach nieco przesady, to trudno je uznać za całkowicie nieuprawnione. Świat „Krusa" rozpina się bowiem gdzieś między fantasmagorycznością „Pedro Paramo" Juana Rulfa a klaustrofobicznym więzieniem „Władcy much" Williama Goldinga.
Niewola to wolność
W ojczyźnie 54-letni Seiler uchodzi dziś za gwiazdę pierwszej wielkości. Do niedawna mówiło się, że jako poeta osiągnął już wszystko, dlatego nie dziwiło, że chce spróbować sił w prozie, zresztą już wcześniej doceniano jego opowiadania. „Kruso" stanowił logiczny krok w jego karierze literackiej, ale tak udane przejścia od poezji do prozy zdarzają się wyjątkowo rzadko.
Pisarz oparł debiutancką powieść na swoich doświadczeniach z pracy sezonowej na pięknej wyspie Hiddensee, która za czasów NRD była popularnym kurortem robotniczym. Seiler spędził tam lato 1989 roku i tam też osadził akcję książki, ale mimo pewnych podobieństw między autorem a głównym bohaterem lektura „Krusa" w kontekście biograficznym nie ma większego sensu. Powieść zanurzona jest bowiem w świecie literatury. Już sam tytuł przynosi słuszne skojarzenia z „Robinsonem Crusoe". Kruso, czyli Aleksander Krusowicz, który przybył do NRD wraz z rodzicami na służbie w radzieckiej armii (ojciec generał, matka artystka, urządzająca przedstawienia dla sowieckich żołnierzy), próbuje na wyspie stworzyć coś na kształt utopii, zaprzęgając do jej realizacji wszystkich pracowników ośrodka wczasowego. Tutejsi pracownicy nie tylko zajmują się gośćmi ośrodka, lecz także robią wszystko, by pomóc rozbitkom, czyli tym, którzy przybywają tutaj w poszukiwaniu schronienia i wolności.
Zmarli nie istnieją
Główny bohater powieści Ed Bendler, wyśniony przez Krusa Piętaszek, przerywa studia w Halle i wyrusza na północ, by zmierzyć się ze stratą ukochanej. Bendler trafia do ośrodka U Klausnera, gdzie niedawno zwolniło się miejsce „na zmywaku", ponieważ w tajemniczych okolicznościach zniknął jego poprzednik. Kruso przygarnia go pod swoje skrzydła. W ten sposób zaczyna się ich naznaczona zwierzeniami i zawirowaniami przyjaźń, w której role mistrza i ucznia ostatecznie się odwrócą.