Nagroda Literacka Warszawy. Stołeczna i ogólnopolska

Nagroda Literacka Miasta Stołecznego Warszawy mogła być ceremonialną wydmuszką. Na szczęście tak się nie stało.

Aktualizacja: 28.03.2016 22:54 Publikacja: 26.03.2016 23:01

Nagroda Literacka Warszawy. Stołeczna i ogólnopolska

Foto: Plus Minus

Przyznawanie nagród literackich to zaszczyt ponętny: poetów wyróżniali tyrani i politrucy (kto pamięta jeszcze Nagrodę Literacką Ministra Obrony Narodowej, którą kosili na zmianę Bratny z Przymanowskim?), partie polityczne (osobliwie te mniej demokratyczne) i prywatni fundatorzy: wszyscy marzą o laurze ufundowanym przez szwedzkiego przemysłowca, czemu udanej tercyny nie miałby wyróżniać producent stolarki okiennej? O najważniejszych nagrodach mówi się jednym tchem, używając, wiadomo, samej nazwy: Goncourtowie. Booker. Herder (a, dalipan, znam literatów, którzy na jednym oddechu dodaliby: „Nike").

Gimnazjalny podział na gatunki literackie – dramat, esej, nowela – ma spore znaczenie, ale nie zawsze wystarcza: nagradzane bywają książki kucharskie i historyczne, modlitewniki, komiksy i tweety (The Shorty Awards), ba, nawet najbardziej pompatyczne pierwsze zdania powieści! Nagroda im. Bulwer-Lyttona, przyznawana przez Departament Filologii Angielskiej na San Jose University, upamiętnia XIX-wiecznego brytyjskiego prozaika, który swoje liczne powieści zwykł rozpoczynać frazą: „Była ciemna i burzliwa noc" (jak pamiętamy, pomysł ten zapożyczył odeń inny zapoznany pisarz – Snoopy z „Fistaszków").

Wśród „aktorów życia publicznego", którzy pragną wyróżnić dobre pisarstwo, a nieraz ogrzać się w cieple sławy wielkich piór, dowodząc swego smaku, obecne są również miasta. Swojej nagrody nie przyznają co prawda, na ile wiadomo, Waszyngton, Paryż ani London, ale czynią to spośród stolic choćby Oslo, Dublin i Pekin. Mają poważną konkurencję, skoro rozdawać laury może właściwie każdy ośrodek: w Stanach swoją Pokojową Nagrodę Literacką rozdaje na przykład z determinacją 100-tys. Dayton w stanie Ohio, pragnąc w ten sposób animować sławę, jaką zdobyło, stając się miejscem, gdzie wynegocjowano pokój po trzyletniej krwawej wojnie w Bośni.

Od Krakowa po Piotrków

Wśród dziesięciu laureatów nagrody z Dayton nie znaleźli się jeszcze co prawda piszący dziś najlepiej (i najboleśniej) o Bośni Miljenko Jergović czy Dževad Karahasan, ale wszystko przed nimi. Karahasan otrzymał za to prestiżową, przyznawaną przez Związek Pisarzy Słoweńskich Nagrodę Vilenica, nazwaną tak od jednej z krasowych jaskiń słoweńskich. Mieli większe szanse, bo jest to nagroda z ducha środkowoeuropejska: pod wapiennym stalaktytem stanęli również bliscy nam Zbigniew Herbert (w 1991 r.), Adam Zagajewski i Andrzej Stasiuk.

Ma swoją nagrodę literacką i Warszawa: najstarszą wśród nagród „miejskich", bo przyznawaną od 1926 r. Pragnący dorównać stolicy magistrat poznański (Nagroda Literacka Stołecznego Miasta Poznania im. Jana Kasprowicza) ufundował swoją nagrodę dopiero rok później, Kraków siedem lat. Wśród polskich metropolii konkurują dziś z Warszawą oprócz Krakowa również Gdynia oraz Kraków i Poznań. Angelus, choć środkowoeuropejski, powszechnie kojarzony jest z Wrocławiem. Swoją nagrodę przyznaje również Radom – w dwóch kategoriach, co wydaje się świetnym pomysłem: oprócz literatury (w roku 2015 świetny „Kurator" Zbigniewa Kruszyńskiego) honorowane są również prace naukowe, przede wszystkim odnoszące się do historii miasta i regionu.

Nietrudno sięgnąć pamięcią do czasów, gdy nagród lokalnych i miejskich było bez porównania więcej. Janusz Anderman, wspominając czasy pozłacanej gierkowskiej prosperity, w jednej ze swoich miniatur ze zbioru „Fotografie" wspomina, jak to „Tabuny poetów, niczym tabor cygański, ciągnęły od miasta do miasta, by zdążyć na kolejny konkurs, nazywany najczęściej turniejem jednego wiersza o jakiś laur i kopertę z paroma banknotami; były turnieje o Złotego Węgorza, o Górniczą Lampkę, o Platynową Ciupagę, o Latarenkę Morską, o Seledynową Pelerynkę, o Mazurski Ponton, o Gęsi Pióropusz i o Kryształowy Syfon. Huta szkła w Piotrkowie Trybunalskim Hortensja organizowała turniej jednego wiersza o Rubinową Hortensję".

Andermana, prozaika z upodobaniem do pure nonsensu, poniosła może odrobinę fraza. Kroniki życia literackiego w Polsce nie odnotowują turnieju poetyckiego o Mazurski Ponton, ale Rubinowa Hortensja ma się świetnie: w grudniu ub. roku przyznano ją po raz 45. Jak donosi portal epiotrkow.pl, wiersze laureatów wyrecytowała aktorka Anna Dereszowska, która przedstawiła również fragment swojego recitalu. „Gala konkursu była wspaniała, a występ Anny Dereszowskiej pozostawił cudne wspomnienia. Oby więcej takich imprez w naszym mieście!" – skomentowała wiadomość zachwycona obywatelka Piotrkowa. To dobrze, nawet jeśli pamiętać, że w konkursie może najczęściej wziąć udział każdy, stąd stanowi on taką szansę dla debiutantów: do nagrody, zwykle przyznawanej za prace już opublikowane, nominują znawcy i specjaliści. Stąd tak ważny jest skład jury, stąd jej prestiż jest zwykle nieporównanie większy.

Co jednak z Nagrodą Literacką Miasta Stołecznego Warszawy? O jej genezie nadal chciałoby się dowiedzieć czegoś więcej: historii lauru nie spisano, protokoły i akty fundacyjne nie zachowały się ani w Muzeum Warszawy, ani w Muzeum Literatury. Można więc tylko spekulować, że wiązało się to pośrednio z poprawą koniunktury, jaka nastąpiła po reformie Grabskiego. W połowie lat 20. Warszawa podnosi się ze zniszczeń i zaniedbań czasu wojny, otrzymuje pokaźną (10 mln dol.) pożyczkę od banków amerykańskich. W 1925 r. rozpoczyna działalność cywilny port lotniczy, w tym samym roku rozpoczęto prace projektowe nad planami stołecznego metra, w rok później ruszyła rozgłośnia w Raszynie. Powstanie Nagrody Literackiej mogło przyczynić się do rozwoju prestiżu miasta.

Nie budzi wątpliwości wybór pierwszego laureata: sędziwy Władysław Mickiewicz (zmarł 9 czerwca 1926 r.) w tamtych czasach ceniony był, mimo czterotomowego „Żywotu Adama Mickiewicza", i licznych korespondencyj z Paryża nadsyłanych do pism ilustrowanych w Kongresówce, przede wszystkim jako człowiek-instytucja emigranckiego Paryża, „arka przymierza między dawnymi i nowymi laty" oraz syn wieszcza. II Rzeczpospolita nagradzała jego wierną służbę na rzecz niepodległości, jak mogła: już w 1919 r. Uniwersytet w Wilnie pospieszył z tytułem profesora honorowego, Jagielloński nadał doktorat honoris causa trzy lata później, w 1922 r. został też pan Władysław odznaczony Krzyżem Komandorskim Polonia Restituta. Warszawska nagroda literacka była logicznym dopełnieniem tych splendorów.

„Pierwsza dekada" jej dziejów (po raz ostatni przed wojną przyznano ją w roku 1938) pokazuje, że już wtedy dbano o zachowanie równowagi między klasykami (Kazimierz Przerwa-Tetmajer) a młodymi (Maria Kuncewiczowa), brązownikami (Wacław Sieroszewski) a obrazoburcami (Tadeusz Boy-Żeleński), wreszcie między twórcami rangi ogólnopolskiej a wyraźnie warszawskimi, jak Pola Gojawiczyńska czy Roman Kołoniecki.

Podobną przeplatankę rang i zasług dostrzec można w najosobliwszym okresie funkcjonowania nagrody, czyli w PRL. Tu również przyznawano ją nieregularnie (po raz pierwszy w 1948 r., po raz ostatni w PRL w 1980 r.; po karnawale i stanie wojennym najwyraźniej już nikt nie miał do tego głowy), można wręcz zaryzykować tezę, że było to wyróżnienie stanowiące podobny element „polityki kulturalnej" co Mazurski Ponton... Kogóż nie ma wówczas na listach laureatów! Przeważają jednak, przyznać trzeba, twórcy warszawscy, można nawet rzec hiperwarszawscy: Stefan Wiechecki, Miron Białoszewski, Juliusz Wiktor Gomolicki, Jerzy Stefan Stawiński... Uderza na tej liście jedna nieobecność: Leopolda Tyrmanda. No cóż, zbyt się naraził pani Stoll. Salon już wówczas nie wybaczał.

Kierunkowy 22

A jak wygląda „polityka odznaczeniowa" miasta stołecznego po wielkiej reaktywacji nagrody dokonanej w roku 2008 z inicjatywy prezesa Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek Rafała Skąpskiego oraz wiceprezydenta miasta Włodzimierza Paszyńskiego?

Na pewno jury (kooptujące co kilka lat nowych członków: nieprzerwanie zasiada w nim prof. Andrzej Z. Makowiecki, obecnie zaś przewodniczy poeta, wieloletni dziennikarz „Rz" Janusz Drzewucki) prowadzone jest z rozmachem i – w dobrym znaczeniu tego słowa – eklektycznie. Nagroda od roku 2008 przyznawana jest w pięciu kategoriach: oprócz zwyczajowych (proza, poezja, literatura dla dzieci i młodzieży) wyróżniana jest również edycja o tematyce warszawskiej oraz warszawski twórca. To dobre decyzje: laur dla twórcy pozwolił wyróżnić w pierwszych latach po reaktywacji nagrody autorów w tak oczywisty sposób warszawskich, jak Tadeusz Konwicki i Marek Nowakowski, a w kolejnych latach m.in. prof. Janusza Tazbira czy Jarosława Marka Rymkiewicza. Edycja warszawska to ukłon w stronę varsavianistów i okazja do wyróżnienia takich tytułów, jak „Ostańce. Kamienice warszawskie i ich mieszkańcy" Magdaleny Stopy czy „Teatry Warszawy 1944–1945" Tomasza Mościckiego.

A poza tym – nazwiska nieraz świetne, często warszawskie – lecz, można rzec, nieostentacyjnie. Poezja: Julia Hartwig, Urszula Kozioł (wrocławianka), Jarosław Mikołajewski, Tadeusz Dąbrowski (gdańszczanin). Proza: Ryszard Przybylski, Eustachy Rylski, Kazimierz Orłoś. Literatura dla młodzieży: Paweł Beręsewicz, Joanna Kulmowa, Anna Piwkowska i Emilia Bojańczyk. Zasłużone laury.

„Zastanawiałem się, komu, jakiemu pisarzowi przysługuje w ogóle miano »warszawski«, doszedłem pół żartem, pół serio do wniosku, że jest nim każdy pisarz, do którego dzwoniąc na telefon stacjonarny, dzwonimy przez 22. Pisarzy wybitnych, zasługujących na nagrodę w tej głównej kategorii jest wielu, można mówić o nadmiarze bogactwa" – wzdycha Janusz Drzewucki.

Nominatów w czterech kategoriach książkowych jest tuzin i będziemy przez najbliższy miesiąc prezentować ich na łamach „Plusa Minusa". Kandydatów do lauru „warszawskiego twórcy" dostojne jury zachowuje w tajemnicy, in pectore. Całą piątkę nagrodzonych poznamy podczas gali 27 kwietnia.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Przyznawanie nagród literackich to zaszczyt ponętny: poetów wyróżniali tyrani i politrucy (kto pamięta jeszcze Nagrodę Literacką Ministra Obrony Narodowej, którą kosili na zmianę Bratny z Przymanowskim?), partie polityczne (osobliwie te mniej demokratyczne) i prywatni fundatorzy: wszyscy marzą o laurze ufundowanym przez szwedzkiego przemysłowca, czemu udanej tercyny nie miałby wyróżniać producent stolarki okiennej? O najważniejszych nagrodach mówi się jednym tchem, używając, wiadomo, samej nazwy: Goncourtowie. Booker. Herder (a, dalipan, znam literatów, którzy na jednym oddechu dodaliby: „Nike").

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Irena Lasota: Byle tak dalej
Plus Minus
Łobuzerski feminizm
Plus Minus
Jaka była Polska przed wejściem do Unii?
Plus Minus
Latos: Mogliśmy rządzić dłużej niż dwie kadencje? Najwyraźniej coś zepsuliśmy
Plus Minus
Żadnych czułych gestów